Pani Ewa (imię zmienione) mówi o wielkim pechu. Wracała z pracy do domu i do tramwaju linii nr 3 jadącego w kierunku pętli przy ul. Wschodniej wsiadła ok. godz. 15.20 na przystanku „Warneńczyka”, dosłownie kilkadziesiąt metrów przed miejscem kraksy u zbiegu ulic Podgórnej i Kościuszki. Traf chciał, że usiadła w na pierwszym siedzeniu - obok motorniczej. Wszystko widziała więc dokładnie.
Przeżyli kraksę dwa razy
- Gdy znaleźliśmy się na zakręcie zobaczyłam, że przed nami na tym samym torze stoi na światłach tramwaj linii nr 2 z włączonymi światłami awaryjnymi. To był nowy Swing - relacjonuje torunianka. - Motornicza oczywiście hamowała, ale takiego ostrego hamowania nie poczułam. Czy te hamulce nie zadziałały właściwie? Nie mam pojęcia. Wiedziałam jednak, że nie wyhamujemy.
Zobacz zdjęcia z miejsca wypadku
Pasażerka miała chwilę, by przygotować się na zderzenie, ale i tak głową mocno uderzyła w znajdującą się przed nią szybę. Wtedy też usłyszała krzyk innych pasażerów i płacz dzieci, przewracających się na podłogę. Gdy zobaczyła, że pojawił się dym, natychmiast otworzyła drzwi i wybiegła z tramwaju. Inni robili to samo.
- Motornicza zaczęła jednak wołać, by wracać i czekać na pomoc - dodaje pani Ewa. - I niektórzy rzeczywiście wrócili. Mnie strasznie bolała głowa, nie miałam siły... Usiadłam na trawniku. Wtedy nadjechał kolejny tramwaj (linii nr 2 - przyp. red). Zaczął hamować, ale i tak uderzył w nasz. Niektórzy pasażerowie przeżyli więc kraksę po raz drugi. I to było najgorsze.
Zarówno pani Ewa jak pan Robert (też wspomina o pechu, bo zaledwie kilka dni temu odstawił rower, którym przez pół roku dojeżdżał do pracy), torunianin, który również znalazł się w feralnej „trójce”, zgodnie mówią o błyskawicznym działaniu służb. Szybko zjawiła się policja, straż pożarna, momentalnie podjeżdżały karetki pogotowia, zbierając kolejne osoby.
- Nie wyglądało to dobrze. Ludzie mieli zakrwawione głowy, ktoś stracił zęby, wielu było poturbowanych - wspomina pan Robert.
Dorośli i dzieci
Do toruńskich szpitali łącznie trafiło 21 osób. Jak informuje dr Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, w lecznicy na Bielanach opatrzono 10 osób (otarcia, stłuczenia i inne tego typu obrażenia) - wszystkie jeszcze w czwartek mogły wrócić do domów, do szpitala dziecięcego przywieziono zaś dwoje poszkodowanych pasażerów. Kilkuletnie dziecko po krótkiej obserwacji zostało zabrane przez rodziców. Jeszcze wczoraj na obserwacji na oddziale chirurgicznym pozostawała kilkunastoletnia dziewczyna, ale i w tym przypadku - podkreśla dr Janusz Mielcarek - nie ma mowy o zagrożeniu życia.
Z kolei lekarze Szpitala Miejskiego przy ul. Batorego pomocy udzielili dziewięciu osobom.
- Siedem z nich zostało zaopatrzonych ambulatoryjnie - mówi dr Andrzej Przybysz, wicedyrektor lecznicy. - Dwie osoby przyjęliśmy na oddział chirurgiczny. Jedna z nich najprawdopodobniej pozostanie jeszcze przez kilka dni na obserwacji.
Mandaty dla motorniczych
Jednocześnie trwa wyjaśnianie przyczyn czwartkowego zdarzenia u zbiegu ulic Podgórnej i Kościuszki. Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu powołał wewnętrzną komisję. Swoje robią też policjanci, którzy krótko po kraksie potwierdzili, że motorniczowie byli trzeźwi.
Dwoje z nich, tych prowadzących tramwaje, które najechały na stojący wóz - jak informuje Wioletta Dąbrowska z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu - zostało ukaranych mandatami w wysokości 500 złotych za spowodowanie kolizji.
Pozostał uraz
Zebrany przez policjantów materiał dowodowy oceniała zaś Prokuratura Toruń Centrum-Zachód.
- Zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej zdrowiu wielu osób - potwierdza Bartosz Wieczorek, zastępca prokuratora rejonowego. - Czyn ten zagrożony jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Śledztwo ma wyjaśnić przyczynę zdarzenia i ustalić, czy było ono wynikiem zaniechania, czy też działania konkretnych osób. Śledczy będą nie tylko dociekać, jaki był stan techniczny tramwajów, ale i czy właściwe było zachowanie motorniczych i osób nadzorujących ruch tramwajowy w Toruniu.
Pani Ewa, która wczoraj szczęśliwie opuściła szpital, przyznaje, że po czwartkowej kraksie pozostał uraz.
- Do tej pory naprawdę bardzo często korzystałam z tramwajów, ale teraz zdecydowanie przerzucam się na autobusy. Do tramwaju chyba już nie wsiądę...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?