Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Litwin, czyli prawdziwy Polak

Jacek Kiełpiński
Rozmowa z TOMASEM VENCLOVĄ, litewskim poetą i badaczem literatury

Rozmowa z TOMASEM VENCLOVĄ, litewskim poetą i badaczem literatury

<!** Image 2 align=right alt="Image 145691" sub="Fot. Jacek Smarz">Jak Pan, Litwin znający doskonale polską literaturę, tłumaczy najważniejsze słowa polskiego wieszcza: „Litwo, ojczyzno moja”?

Jest to jeden z najbardziej paradoksalnych przypadków w historii literatury światowej. Największy polski poeta zaczyna najważniejszy polski poemat, wyznając miłość w zasadzie do innego kraju, który nazywa: Lit-wa. Ale ma na myśli nie Litwę, tylko Białoruś. Bo on urodził się w okolicach Nowogródka, a Nowogródek to teraz Białoruś. W czasach Mickiewicza na tych terenach mówiono głównie po białorusku.

Ale wtedy miał się za Litwina?

Tak, miał się za Litwina, ale to było bardzo specyficzne pojęcie Litwina. Teraz historycy zaczynają mówić, że byli Starolitwini i Młodolitwini. Starolitwini to właśnie tacy jak Mickiewicz albo Miłosz, ludzie, którzy przyznawali się do narodowości litewskiej, do patriotyzmu litewskiego, a ten patriotyzm litewski to było jakieś odgałęzienie patriotyzmu polskiego i nawet uważali, że są lepszymi patriotami od Koroniarzy. To Mickiewicz, to Kościuszko, to Miłosz i wielu, wielu innych. A w końcu wieku XIX zaczęli się pojawiać tak zwani Młodolitwini, którzy już używali języka litewskiego, a nie polskiego. I oni zbudowali państwo litewskie.

<!** reklama>Ale to litewskie odrodzenie narodowe wspierało się na literaturze polskiej...

W znacznym stopniu tak. Mickiewicz, Kraszewski, nawet Słowacki i Syrokomla odegrali ogromną rolę w ustanowieniu tego patriotyzmu litewskiego, litewskojęzycznego. Ale z czasem pojawili się także piszący po litewsku, na przykład Maironis, którego uważamy za litewskiego Mickiewicza. A Mickiewicz jest dla nas pisarzem bardzo znaczącym i w pewnym stopniu uważamy go także za swojego. To znaczy: był poetą Obojga Narodów.

Wszystko kręci się wokół języka, a Litwini kiedyś swój język zaniedbali. Można tak powiedzieć?

Można. W zasadzie język litewski nie miał w średniowieczu wersji pisanej. To był wyłącznie język mówiony. W pewnych sytuacjach funkcjonował nawet jako kod, szyfr. Witold i Jagiełło, którzy obaj byli Litwinami, na pobojowisku grunwaldzkim mówili ze sobą po litewsku, żeby Polacy ich nie zrozumieli. Ale tak na co dzień mówili chyba głównie w językach słowiańskich. Językiem pisanym Wielkiego Księstwa Litewskiego był język wschodniosłowiański, który można nazwać wczesną formą białoruskiego. Cała kancelaria wielkoksiążęca, kroniki, wszystko to było prowadzone w tym języku.

Który wtedy dla Litwinów był...

Drugim językiem. W domu rozmawiali po litewsku. Wtedy to się nazywało: po żmudzku. Ale gdy trzeba było coś napisać, to pisali już w języku wschodniosłowiańskim, który w zasadzie był bardzo podobny do polskiego i łatwo było przejść do tego języka. Cała elita litewska w końcu przeszła na język polski, spolonizowała się i zapomniała języka litewskiego.

Dzisiaj na Litwie za kogo uznajecie Mickiewicza?

Są różni Litwini. Są ultrapatrioci, do których nie należę, którzy uznają go za pisarza litewskiego skradzionego nam przez Polaków. Są ludzie, moim zdaniem, mądrzejsi, którzy uznają go za pisarza przede wszystkim polskiego, ale... To trochę tak jak góral i Polak. Ale góral to też Polak. To znaczy: jest Litwin i Polak, ale Litwin też jest Polakiem. Tak to wyglądało w czasach Mickiewicza, w każdym razie w jego świadomości. Uważał siebie za Litwina, co oznacza, że był Polakiem.

I to takim prawdziwym Polakiem.

Takim prawdziwym Polakiem, ale jednocześnie trochę specyficznym..

Litwin, czyli prawdziwy Polak.

Tak... Litwin, czyli prawdziwy Polak... W przypadku Mickiewicza było to niewątpliwie tak.

Wasz hymn zaczyna się od słów „Litwo, ojczyzno nasza”. Czy to przypadkiem nie plagiat?

No, teraz to się nazywa intertekstualność. Twórca hymnu, Vincas Kudirka, po prostu zacytował Mickiewicza, bo bardzo go poważał.

Czy dziś Litwini wiedzą, że te słowa wypowiedział pierwotnie polski wieszcz?

Niektórzy wiedzą, niektórzy nie. W szkołach się raczej o tym nie mówi. Bo nie każdemu nauczycielowi przyjdzie nawet do głowy, że jest to, trochę zmieniony, cytat z Mickiewicza.

Mickiewicza Wam zabraliśmy, w 1920 roku zajęliśmy Wilno... Jak Litwini patrzą na Polskę?

Raczej neutralnie. Jak na kraj tranzytowy, przez który wystarczy przejechać, by się znaleźć na Zachodzie. Wśród ludu nie ma jakiejś nienawiści do Polski.

Ale nazwisko generała Żeligowskiego, który wkroczył do Wilna, jest tam znane?

Wśród inteligencji tak. I uznawany jest za wroga. Bo jednak...

Taki brzydki numer się pamięta?

W zasadzie to się pamięta. Głównie wśród inteligencji. Lud na co dzień o tym nie myśli, ale w gazetach często o tym się pisze. W książkach też.

Może to zostać wybaczone Polakom?

Sądzę, że jest to leczone wyłącznie przez upływ czasu i już w znacznym stopniu jest uleczone, a tak absolutnie wyleczone będzie za jakieś pięćdziesiąt lat.

A koronny problem: Pana zdaniem, Polacy mieszkający w okręgu wileńskim to Polacy czy spolonizowani Litwini?

Patrząc na to historycznie, to są to w pewnym stopniu spolonizowani Litwini. Co wynika nawet z nazwisk, bo czasem mają nazwiska pochodzenia litewskiego. Ale mówią po polsku i uważają siebie za Polaków. Skoro chcą być Polakami, to mają pełne prawo by nimi być. Na Litwie istniała i nadal istnieje tendencja, według której to nasi wynarodowieni bracia, którzy muszą powrócić do nas... Narodowa, nacjonalistyczna inteligencja podchodzi do tego w sposób następujący: skoro ich pradziadkowie mówili po litewsku, to oni też muszą mówić w tym języku. A jeżeli nie chcą, to... my im pomożemy. Moim zdaniem, jest to praktyka niedopuszczalna.

A problem pisowni polskich nazwisk...

Chodzi o to, że wielu Litwinów ma podejście przedwojenne: Jeżeli my kogoś nie wynarodowimy, to on nas wynarodowi. To znaczy, że walka między narodami przypomina walkę darwinowską - jeżeli my kogoś nie zjemy, to on nas zje.

To lęk? Boicie się tego, że nas jest dziesięć razy więcej?

Częściowo tak.

Polacy mieszkający na Litwie są uznawani za piątą kolumnę?

Niektórzy uznają ich za piątą kolumnę, co, moim zdaniem, jest błędem. W każdym razie nie należy podejmować takich działań, które skutkowałyby powiększaniem tej piątej kolumny. A Litwini to, niestety, od czasu do czasu robią. W ten sposób zwiększa się liczba tych Polaków, którzy raczej optowaliby za Polską, a nie za Litwą. Jeżeli to się złagodzi, to, oczywiście, większość Polaków będzie optowała za Litwą, bo to jednak ich kraj, tyle że mówią w innym języku. Moim zdaniem, cała ta heca z pisownią nazwisk to rzecz anachroniczna.

To co, należy pozwolić Polakom pisać nazwiska tak, jak chcą?

Tak. Są Litwini, którzy myślą tak jak ja, ale nie każdy to otwarcie powie. Ja jestem w sytuacji uprzywilejowanej, jestem emigrantem, nie zależę od litewskich układów.

Wracając do Mickiewicza. Może mógłby odegrać dziś jakąś rolę w zbliżeniu pomiędzy naszymi narodami.

Sądzę, że tak. Na przykład dobrą rzeczą jest to, że w Wilnie działa muzeum Mickiewicza, że zrekonstruowano ostatnio celę Konrada.

Powiedzieliśmy o nim, przypomnijmy, Litwin, czyli prawdziwy Polak...

Litwini, to znaczy Starolitwini, na Koroniarzy patrzyli trochę z góry. Litwini mówiący po polsku mieli wspaniałą tradycję Giedyminów, Kiejstutów, lepszą, ich zdaniem, od tradycji piastowskiej. Mówili, że to szlachta rzymska, a polska jakaś taka sarmacka... A współcześnie to dwa bardzo sympatyczne narody. Jeden (Polacy) szlachetny, waleczny, który oparł się hitlerowcom i komunistom lepiej niż jakikolwiek inny. A drugi (Litwini) ma unikatowe dzieje średniowieczne, potem zbudował przyzwoite państwo i kulturę prawie od zera. Tak samo dzielnie walczył z komunizmem i przyczynił się do rozpadu Związku Radzieckiego. Też wspaniały naród. Ale przez kilkadziesiąt lat wylewaliśmy na siebie pomyje. Róbmy dziś wszystko, żeby je zetrzeć.

Kiedyś w rozmowie z Adamem Michnikiem powiedział Pan, że dopuszcza powołanie nowej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Ale na Litwie, jeśli chodzi o takie poglądy, jest Pan sam. Po jakimś czasie usłyszeliśmy, że jest tam już takich dwudziestu. A dziś?

Może dwustu...

Teczka osobowa

Tomas Venclova

Litewski poeta, eseista, publicysta i uczony, badacz i tłumacz literatury pięknej, uczestnik ruchu oporu w czasach ZSRR, profesor Yale University (USA). Urodził się w 1937 r. w Kłajpedzie w rodzinie o tradycjach literackich, jego ojciec Antanas był pisarzem. Studiował na Uniwersytecie Wileńskim, a także na Uniwersytecie w Tartu.

Już w młodości związał się z opozycją antykomunistyczną, współpracował z „Kroniką Kościoła Katolickiego na Litwie” - nielegalnie wydawanym periodykiem. W 1977 r. wyemigrował do USA. Wykładał początkowo w Berkeley, a od 1980 r. na Uniwersytecie Yale. Jest znawcą literatury rosyjskiej oraz literatur słowiańskich. Przyjaciel Czesława Miłosza. Doktor honoris causa, m.in., UMK w Toruniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska