Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ułamek prawdy o śmierci Agaty S.

Tekst Grażyna Ostropolska Rys. Łukasz Ciaciuch
Bartłomiej N., który wrzucił ciało Agaty do Brdy, dostał cztery lata więzienia za... nieudzielenie jej pomocy. - Za mało! - burzą się znajomi Agaty. - Powinien mieć postawiony zarzut spowodowania jej śmierci i dostać surowszy wyrok - oceniają.

Bartłomiej N., który wrzucił ciało Agaty do Brdy, dostał cztery lata więzienia za... nieudzielenie jej pomocy. - Za mało! - burzą się znajomi Agaty. - Powinien mieć postawiony zarzut spowodowania jej śmierci i dostać surowszy wyrok - oceniają.

<!** Image 2 align=none alt="Image 180378" >Mieli nadzieję, że wyłowione kilka tygodni temu z Wisły ciało należy do ich koleżanki. Badania DNA rozwiały wątpliwości. - To nie jest ciało Agaty S. - potwierdza prokurator Dariusz Bebyn.

Siedemnastolatka zaginęła 3 marca ubiegłego roku. Starszy od niej o 2 lata Bartłomiej N. przyznał się do podania Agacie narkotyków, po których ta dostała zapaści. Zamiast wezwać pogotowie, zamknął ją w altanie, a kilka godzin później wrzucił ciało dziewczyny do rzeki. Zwłok do dziś nie znaleziono.

<!** reklama>- A może Agata żyje? Nakarmiono ją narkotykami i wywieziono do burdelu? - spekulują jej koledzy.

- To są przypuszczenia wyjęte z kapelusza - kwitują śledczy.

Ktoś rozpowszechniał taką wersję zdarzeń z 3 marca 2010 r. tuż po zaginięciu siedemnastolatki. - Widzieliśmy w Internecie na stronie agencji towarzyskiej zdjęcie „małoletniej Agaty” podobnej do naszej koleżanki - twierdzą. Tej oferty w Internecie już nie ma, ale im udało się ją zachować. Rodzina Agaty S. też żyje nadzieją, bo ta umrze dopiero wtedy, gdy znajdzie się ciało dziewczyny i ostatecznie wyjaśni się

tajemnica jej śmierci.

Ustalenia śledczych nie wykluczają tego, że wersja, podawana przez skazanego (nieprawomocnym wyrokiem) jest bliska prawdy. Pozostaje wątpliwość, czy Agata żyła, gdy starszy o dwa lata Bartek zamknął ją w altanie. On sam zmieniał w tej sprawie zeznania. Krótko po zatrzymaniu twierdził, że gdy dziewczyna po zażyciu amfetaminy dostała konwulsji i straciła przytomność, wpadł w panikę i uciekł, zamiast wezwać pogotowie. Na rozprawie poprzedzającej wydanie wyroku próbował się z tych zeznań wycofać. - Nie wiem, dlaczego w protokole jest zapisane, że nie byłem pewien, czy Agata żyje. Chciałem to sprostować: byłem przekonany, że ona nie żyje - oświadczył.

Byli ze sobą blisko od dwóch lub trzech miesięcy, choć znali się od dawna. Agata była dziewczyną Patryka, kolegi Bartka. Zbliżyli się, gdy Patryk podjął pracę w Anglii, a Bartek rozstał się z konkubiną.

- Agata bardzo się wtedy zmieniła. Wcześniej trzymała z naszą paczką, a tu nikt nie zażywał narkotyków. Na pewno

nie była narkomanką

- zapewniają znajomi Agaty. Wspominają, że Patryk też nie był zadowolony z nowych kontaktów ukochanej. Pojawiła się wersja, że Agata mogła być z Bartkiem w ciąży - wyszła od Piotra N., starszego brata Bartka. Sąd próbował to zweryfikować. - To były tylko jego przypuszczenia - zeznał świadek Maciej M., który o ciąży słyszał.

Faktem jest, że 3 marca to nie Agacie, lecz zupełnie innej dziewczynie Bartek wyznawał miłość. Pisał do niej pełne emocji SMS-y z altany, w której przebywał z Agatą. Ostatni wysłał o 10.22: „Kocham i żałuję, że wtedy nie wybrałem inaczej” - zapewniał.

Śledczy odzyskali te zapisy, choć Bartek tuż po zamknięciu Agaty w altanie wyjął kartę SIM ze swojej komórki, połamał ją i wyrzucił do śmietnika na tramwajowym przystanku. O 12.30 dzwonił do brata i kolegi, prosząc by wykasowali jego numer ze swoich komórek. Z Agatą spotkał się o 8.00. Wcześniej kontaktowali się telefonicznie parę razy: od 5.52 do 7.36. Z zeznań Bartka wynika, że to Agata

poprosiła go o amfetaminę.

Chciała ją zażyć przed pójściem na praktykę do zakładu fryzjerskiego swojego wuja. Umówili się na przystanku przy bydgoskim „Stomilu”. Bartek miał klucz do altany swojej babci w POD „Pod Kauczukiem”. Po drodze kupił cztery piwa. W altanie dał Agacie dwie półgramowe porcje amfetaminy. Miała mu potem za nie zapłacić 40 zł.

- Wysypała proszek na chusteczkę higieniczną, zwinęła w kuleczkę i połknęła, popijając piwem - zeznał. Mówił, że zrezygnowała z pójścia na praktykę i poprosiła, by zadzwonił do jej wuja, udając nauczyciela. Przedstawił się jako Grzegorczyk, poinformował, że Agata ma u niego ważne zaliczenie z matematyki i na praktykę nie przyjdzie. - Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. W pewnym momencie Agata powiedziała, że idzie do toalety. Wstała z krzesła, zrobiła dwa kroki, przewróciła się na podłogę i dostała jakichś drgawek. Cała się trzęsła, zanikały jej źrenice i były same białka. Próbowałem ją cucić, mówiłem do niej, krzyczałem, ale nie było reakcji - relacjonował śledczym. Przeszło mu przez myśl, żeby ją zawieźć na pogotowie, ale... - Spanikowałem, że jak wyjdzie, że to ode mnie dostała narkotyki, zostanę oskarżony o zabójstwo - tłumaczył.

Zebrał puszki po piwie, zamknął altanę na klucz i pojechał do domu. Wrócił na działkę białym oplem combo, pożyczonym od brata. Wrzucił ciało Agaty do bagażnika i pojechał nad Brdę, nieopodal mostu Kazimierza Wielkiego. Była nieduża, lekka. Ważyła ok. 45 kilogramów. - Zaparkowałem samochód tylnymi drzwiami do krzaków, wyciągnąłem ciało i doszedłem ścieżką do brzegu rzeki. Chwyciłem ją za pas, kurtkę i wrzuciłem. Wpadła w nurt około 3 metrów od brzegu. Od razu

poszła pod wodę

- opowiadał śledczym. W to samo miejsce wrzucił potem torebkę i komórkę Agaty. Dokładne miejsce zatopienia zwłok wskazał podczas wizji lokalnej.

Ciała bezskutecznie poszukiwało kilkunastu płetwonurków. Bartłomiej N. zadbał, by z auta, którym wiózł ciało Agaty, zniknęły wszelkie ślady. Kazał swojemu koledze Maciejowi M. wysprzątać samochód i zaprowadzić go do myjni.

Wpadł w ręce policji trzy dni później. Zatrzymano go podczas włamania do garaży, nieopodal Zachemu. W bagażniku jego auta znaleziono, m.in., podnośnik i skrzynkę z narzędziami, skradzione tydzień wcześniej. W aucie był też brat Bartka. Obaj zapewniali, że trefny towar kupili na giełdzie.

Szybko pojawiło się podejrzenie, że Bartek mógł mieć coś wspólnego z zaginięciem Agaty. Tropem, który do niego wiódł, był ślad po telefonie komórkowym, z którego telefonował do wuja dziewczyny, udając nauczyciela. Wuj zanotował numer dzwoniącego, a Patryk, chłopak zaginionej, rozpoznał, że należy on do „Kermita”. Tak na osiedlu nazywano Bartka. 8 marca 19-letniego Bartłomieja N. zatrzymano.

To był szczęśliwy dzień dla Weroniki W., jego byłej dziewczyny. Odzyskała wtedy swoją roczną córeczkę. - Po moim odejściu Bartek nie chciał mi jej oddać. Planował, że jego matka stworzy Zuzi rodzinę zastępczą i

będą na nią dostawać pieniądze

- twierdzi Weronika. Dziś jest studentką i, wspomagana przez swoich rodziców, sama wychowuje Zuzię. Zaszła z Bartkiem w ciążę, gdy miała 16 lat. - Urodziłam Zuzię i zamieszkałam z Bartkiem oraz jego matką w ich mieszkaniu w baraku. Na początku było dobrze, ale gdy przejrzałam na oczy i zobaczyłam, kim naprawdę jest ojciec mojego dziecka, powiedziałam: „Ślubu nie będzie” - wspomina Weronika. Celowo powiedziała Bartkowi, że rodzice ją wydziedziczyli, bo czuła, że liczył na ich majątek. - I wtedy zaczęło się

piekło

- mówi dziewczyna. - On i jego matka nalegali, żebym rzuciła naukę i poszła do pracy, bo sami pracowali tylko dorywczo. Odmówiłam, bo to moi rodzice opłacali dziecku opiekunkę, gdy szłam do szkoły - wyjaśnia Weronika. Twierdzi, że wtedy zaczęły się awantury, a Bartek coraz częściej brał sterydy, narkotyki i popijał je alkoholem. - Najpierw był pobudzony, potem stawał się agresywny. Któregoś dnia zrobił mi karczemną awanturę i połamał stolik, bo odkryłam, że ma romans z dziewczyną swojego kolegi i mu o tym powiedziałam. Nie, to nie chodziło o Agatę - precyzuje.

Słabo Agatę znała, czasem spotykali się na grillu u jej chłopaka Patryka. Zaginęła miesiąc po tym, jak Weronika odeszła od Bartka. - Przyszłam w odwiedziny do córeczki i usłyszałam od Bartka, że Agata zaginęła. Dokładnie powiedział tak: „Ja mam ją w d..., ale to była nasza koleżanka” - cytuje.

Pamięta, że zwróciła uwagę na samochód. - Okna były zasłonięte folią, a wcześniej tak nie było. Nabrałam podejrzeń, że on może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Agaty - wspomina i przywołuje słowa Bartka, do których wcześniej nie przywiązywała wagi: - Mówił mi krótko przed naszym rozstaniem, że mógłby

popełnić zbrodnię doskonałą

- wspomina.

Po aresztowaniu Bartka Weronika odzyskała Zuzię, a sąd rodzinny zawiesił mu ojcowskie prawa na czas wykonania wyroku. W grudniu ubiegłego roku Bartłomiejowi N. uchylono tymczasowy areszt.

- Nie wiem, czy podjął pracę, bo alimentów na Zuzię nie płaci, wyręcza go bank alimentacyjny, za to chętnie wykrzykuje pod oknem obelgi pod naszym adresem - mówi Weronika.

Fakty

Z kryminalnej kartoteki Bartłomieja N.

21-letni Bartek, zwany Kermitem, nie po raz pierwszy wchodzi w konflikt z prawem. Pierwszy wyrok - pół roku pozbawienia wolności i dozór kuratora - wymierzono mu cztery lata temu za współudział w pobiciu kolegi na terenie Zespołu Szkół Mechanicznych przy ul. Słonecznej w Bydgoszczy. Kolejny wyrok - rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata - dostał za podanie małoletniemu Tomaszowi T. środków odurzających i przyjęcie za to korzyści. Czeka go jeszcze wyrok w sprawie włamań i kradzieży do garaży.

W ubiegły piątek bydgoski sąd wymierzył mu cztery lata więzienia za podanie 17-letniej Agacie S. narkotyku i nieudzielenie jej pomocy w sytuacji bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia. Przy okazji procesu wyszło na jaw, że oskarżony miał sądowy zakaz prowadzenia aut, który ignorował.

Dlaczego prokuratura nie zdecydowała się postawić Bartłomiejowi N. zarzutu nieumyślnego bądź umyślnego spowodowania śmierci? - Stan faktyczny w tej sprawie został w dużej części ustalony na podstawie wyjaśnień oskarżonego i w związku z tym mało jest dowodów obiektywnych. Prokurator, formułując akt oskarżenia, musiał działać w oparciu o dowody, którymi dysponował i dlatego nie mógł wnioskować o surowszy wymiar kary - wyjaśnia prokurator Waldemar Marszałkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska