Co dalej z lotniskiem w Bydgoszczy?

Zadłużony Port Lotniczy Bydgoszcz poróżnił Bydgoszcz z Toruniem. Bydgoszcz nie zgadza się na to, by Toruń wspomógł lotnisko tylko kwotą 5 mln zł, a w zamian za to lotnisko zmieniłoby nazwę na Port Lotniczy Bydgoszcz-Toruń.

Marszałek Piotr Całbecki zaproponował więc, że skoro oba miasta nie mogą się dogadać w sprawie finansowej pomocy dla portu, zarząd województwa odstąpi część swoich udziałów, aby to Bydgoszcz przejęła większą odpowiedzialność za lotnisko. I tak województwo kujawsko-pomorskie miałoby 53 proc. udziałów (teraz ma 70,4 proc.), Bydgoszcz 30 proc. (obecnie 22,6), a Toruń - 17 proc.(teraz 0,04). Te propozycje zmian nie podobają się części radnych.

Port regionalny
- Dla mnie to mydlenie oczu, udawanie frajera, grożenie Bydgoszczy i podsycanie konfliktu. Widocznie komuś na tym zależy - zauważa w swoim stylu Roman Jasiakiewicz, radny wojewódzki z Bydgoszczy, wybrany z listy SLD. Jego zdaniem, wojna o nazwę lotniska jest niepotrzebna.- Przecież to może być Regionalny Port Lotniczy im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy. Tymczasem pan marszałek w listach złośliwie pisze: „Port Lotniczy w Bydgoszczy w Białych Błotach”. Na sesji sejmiku zaapeluję, by w przyszłym roku zacząć rozmowy na temat długofalowego funkcjonowania lotniska, przygotowania się do cargo, które daje pieniądze. Należy też zobowiązać zarząd województwa do pokrycia straty portu za mijający rok, czyli około 8 milionów złotych.

Czytaj też 23-latek znęcał się nad dziećmi i żoną

Zarząd województwa proponuje też, by przekształcić lotnisko ze spółki akcyjnej w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością i zapisać w statucie, w jaki sposób pokrywać jego deficyt.

- Obecna sytuacja jest fatalna dla Bydgoszczy, regionu, portu lotniczego. Dla wszystkich - podkreśla Andrzej Walkowiak, radny wojewódzki PiS z Bydgoszczy. -Ta atmosfera pogorszyła się po ostatnich występach marszałka. Marszałek powinien uporządkować swoje myśli i wyjść z konkretnymi propozycjami.

Ponad podziałami
- Myślę, że problem jest bardziej ambicjonalny. Tymczasem w tej sprawie musimy iść ponad podziałami i ponad aspiracjami - proponuje z kolei Przemysław Przybylski, radny wojewódzki PiS z Torunia. - Jeśli chcemy być poważnym partnerem na zewnątrz, zapraszać inwestorów, to musimy mieć okno na świat, jakim jest port lotniczy. W interesie wszystkich mieszkańców, zarówno Bydgoszczy, Torunia, Włocławka, Grudziądza, Inowrocławia, jest utrzymanie w regionie portu lotniczego.

Z tego, że porozumienie w sprawie lotniska jest trudne, zdaje sobie sprawę toruński radny PO Waldemar Przybyszewski.

Wola współpracy
- Kiedy samorząd przejmował lotnisko, wziął na siebie główny ciężar odpowiedzialności za jego utrzymanie. Z informacji, jakie przekazał pan marszałek, wynika, że samorząd nadal deklaruje wolę współpracy, ale oczekuje ze strony akcjonariuszy, że opowiedzą się za realizacją projektu rozwoju lotniska jako portu o charakterze regionalnym. Jeśli nie jest możliwe porozumienie, to samorząd powinieć wziąć pełną odpowiedzialność za port. Ze strony Przedsiębiorstwa Porty Lotnicze i miasta Bydgoszczy powinna paść jasna deklaracja, czy dokonają dokapitalizowania akcji. W przeciwnym wypadku port będzie się staczał i ostatecznie zarząd będzie zobowiązany jedynie do ogłoszenia upadłości - zauważa radny Przybyszewski.

Znając atmosferę panującą w sejmiku województwa można spodziewać się, że dzisiejsza sesja, a raczej dyskusja będąca jej główną częścią, będzie bardzo burzliwa.

Decyzje dla spółki
Wiadomo, że na sesję wybiera się prezydent Torunia Michał Zaleski.

- Strategiczne decyzje dotyczące przyszłości lotniska na sesji nie zapadną - mówi Ryszard Bober (PSL), przewodniczący sejmiku. - Te należą do organów spółki prowadzącej port.

Możliwa jest decyzja sejmiku o pokryciu straty lotniska z budżetu samorządu województwa. W programie nadzwyczajnej sesji jej jednak nie ma.