Gdzie jedzą obiady VIP-y? Jakie są ich ulubione potrawy?

W porze lunchu trudno spotkać znanych grudziądzan w lokalach gastronomicznych. Większość z nich zabiera do pracy kanapki, a na porządny posiłek wraca do domu.

- Gdy obejmowałem urząd, ustaliłem z moją małżonką, że nie będę stołował się w lokalach - przyznaje prezydent Robert Malinowski. - Moja żona świetnie gotuje, więc z ogromną przyjemnością obiady i kolacje jadam w domu. Oczywiście, zdarzają się oficjalne spotkania "przy stole", ale wówczas wybieram lekkie posiłki. Popołudniami staram się aktywnie spędzać czas, np. biegać lub pływać, więc właściwe odżywanie ma dla mnie ogromne znaczenie. Do pracy zawsze zabieram drugie śniadanie. Najczęściej są to kanapki z razowego chleba.<!** reklama>

Zapytany o ulubioną potrawę, prezydent przyznaje, że jest tradycjonalistą, i z uśmiechem wskazuje na schabowego. Dodaje jednak, że odkrył również makarony, m.in. spaghetti carbonara.

Miłośnikiem tradycyjnej polskiej kuchni i domatorem jest również Leszek Głowacki, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej. W pracy zjada tylko kanapki, a po pracy obiady - domowe, przygotowywane zazwyczaj przez żonę.

- Bardzo lubię zestaw: drób, sos i ziemniaki. Lubię również zupy - pomidorową, krupnik, grochową - wylicza komendant. - Tylko od czasu do czasu zdarzy nam się zjeść pizzę, nieco częściej spaghetti, które również przygotowuje moja żona.

Do tego, że lubi spędzać czas w kuchni, przyznaje się Małgorzata Kurzyńska, dyrektor Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi.

- Nigdzie się nie stołuję. Obiady jadam w domu. Sama je przygotowuję, bo lubię pichcić - mówi.
Na jej stole dominują zupy (ulubione to rosół, pomidorowa, barszcz ukraiński, czernina), ryby, a przede wszystkim drób. Lubi gotować także dla innych. Niedawno swoich gości poczęstowała "kurą na zielono".

- Po wyjęciu wszystkich kości wypełnia się ją farszem m.in. z ugotowanych na twardo na jajek i zielonej pietruszki, a potem zapieka - zdradza przepis.

Z kolei w kuchni włoskiej lubuje się Marzena Solochewicz-Kostrzewska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji. Potrawy z Italii, na czele ze spaghetti, lądują na jej stole najczęściej w ramach obiadokolacji. W pracach pozwala sobie na drugie śniadanie, gdzie obowiązkowym punktem są ciepłe bułki.

- Aktywny dzień pracy, szereg obowiązków i zadań w spółce nie pozwalają na myślenie o głodzie - mówi z kolei Zenon Różycki, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami. - Dobra kawa z odrobiną słodyczy pozwala przetrwać do obiadokolacji, którą zazwyczaj jadam około godz. 20.

Do swoich ulubionych potraw zalicza krem z dyni, pomidorów, pieczone mięso z dodatkiem warzyw oraz wszelkiego rodzaju sery.

Obiady w stołówce szpitalnej je natomiast Marek Nowak, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego.

- Ostatnio moich gości z Bydgoszczy poczęstowałem nowością. Jest to królik w potrawce śmietanowo-serowej na cieście francuskim. Bardzo im smakował - podkreśla dyrektor Nowak. - Przymierzamy się do tego, aby znalazł się on w codziennym menu na obiad, w którym po 20 listopada znajdzie się również gęsina.

Z sejmowej stołówki korzysta zaś poseł Janusz Dzięcioł.

- Serwują tam typowe jedzenie z dużego kotła - raz lepsze, raz gorsze, ale nie narzekam. Do wyboru są zawsze trzy zupy. Mają tam też dobre naleśniki i gulasz z kaszą gryczaną. Często wypatruję mojej ulubionej golonki - uśmiecha się parlamentarzysta. - Zawsze jednak, gdy jestem na miejscu, obiady jadam w domu. Nawet wtedy, kiedy przyjeżdżam późno, bo obiad jest dla mnie najważniejszym posiłkiem dnia.

Janusz Dzięcioł nie unika możliwości spędzenia czasu w kuchni.

- Bardzo często sam gotuję. Pozwala mi to się odstresować i spokojnie zaplanować na przykład następny dzień. Dzisiaj rano kupiłem golonkę i trzy nóżki wieprzowe. Będę gotował galaretę - wyznał "Nowościom".