Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dantejskie sceny w polskich komendach policji. Bicie pałką, rażenie paralizatorem...

Paweł Kędzia
Problem przemocy wobec zatrzymanych dotyczy nie tylko przestępców. Bywa, że policjanci traktują w ten sposób także świadków
Problem przemocy wobec zatrzymanych dotyczy nie tylko przestępców. Bywa, że policjanci traktują w ten sposób także świadków Jacek Smarz
Bicie pałką w pięty, rażenie paralizatorem, także w okolicach miejsc intymnych, zakładanie worka foliowego na głowę i duszenie - aż trudno uwierzyć, że takie sceny rozgrywają się w polskich komendach.

Na nagraniu z Grudziądza zatrzymany mężczyzna leży skuty na chodniku. Obok kręcą się nieumundurowani policjanci. Wyraźnie pijany mężczyzna coś mówi, ale nie może dokończyć zdania. Funkcjonariusz zadaje mu ból, ale nie widać, w jaki sposób. Po chwili na miejscu pojawia się drugi radiowóz. Jeden z policjantów depcze po nodze zatrzymanego. - Dobra, wygrałeś, jesteś lepszy - mówi leżący na ziemi mężczyzna, kiedy policjant daje mu spokój. Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie nadal się toczy.

- W ubiegłym roku wpłynęło 1099 skarg, dotyczących różnych zdarzeń, z tego 21 dotyczyło niewłaściwego zachowania policjantów. Jedno z nich (z Grudziądza - przyp. red.) zostało potwierdzone - informuje kom. Monika Chlebicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Zobacz także:

Zobacz także: Toruń. Straż miejska dostanie paralizatory

Przy Rzeczniku Praw Obywatelskich działa zespół Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Jego specjaliści przeanalizowali sprawy, w których można mówić o torturach, od 2008 do 2015 roku włącznie. W tym czasie 33 policjantów skazano w 22 sprawach karnych, klasyfikowanych np. jako „nadużycie uprawnień służbowych”. W ubiegłym roku uprawomocniło się kolejnych sześć wyroków, dotyczących dziewięciu funkcjonariuszy.

Bicie, lżenie i szydzenie

W oficjalnym wystąpieniu do ministra sprawiedliwości rzecznik praw obywatelskich opisuje haniebne praktyki policjantów również na przykładach z Kujawsko--Pomorskiego.

Zobacz także: Ratują życie. Niestety, coraz częściej własne

Z uzasadnienia wyroku sądu w Lipnie wyłania się obraz sadyzmu i poczucia bezkarności funkcjonariuszy maltretujących zatrzymanego. „Na skutek tego uderzenia mężczyzna upadł na brzuch na podłogę. Po tym uderzeniu X poinformował funkcjonariuszy, że w 1997 roku przeszedł trepanację czaszki i takie uderzenie może być dla niego śmiertelne w skutkach, jednak Y odpowiedział, że go to nie obchodzi. Kopnął też pokrzywdzonego. (…) W toku dalszych czynności funkcjonariusze ci wielokrotnie uderzali X, popychali go i kopali po całym ciele, starając się zmusić go do przyznania się do popełnionego przestępstwa. (…) Mówili mu, żeby się przyznał, gdyż nie takich twardzieli mieli, a też pękali. W pewnym momencie Y nakazał X zdjęcie butów i uklęknięcie pod znajdującą się w pokoju metalową szafą, co też ten bezzwłocznie uczynił.(…) Wówczas oskarżony Y wyciągnął z szafy białą gumową pałkę i kilkakrotnie uderzył nią X po stopach i piętach nic nie mówiąc. Nie zawsze trafiał w samą piętę. Bił tak pokrzywdzonego do momentu, aż ten krzyknął z bólu, wtedy zaprzestał dalszego uderzania. Nie pozwolił jednak pokrzywdzonemu wstać. (…) Policjanci poinformowali również pokrzywdzonego, że nie ma sensu zgłaszać nigdzie, że go pobili, gdyż jest on jeden, a ich kilku i w razie takiego zawiadomienia zgłoszą oni, że na nich napadł”.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>>>

Z kolei we Włocławku, jak wynika z akt, policjant „działając wspólnie i w porozumieniu z Y, będąc funkcjonariuszem posterunku policji (…) dokonał nieformalnego przesłuchania nieletniego X, działając w celu uzyskania obciążających jego i inne osoby informacji w sprawie (…), w trakcie którego użył wobec X słowa wulgarnego i powszechnie uznanego za obelżywe: „ty gnoju” oraz znęcał się nad nim psychicznie poprzez lżenie, wyszydzanie, poniżanie, wypowiadanie w jego obecności wielokrotnie słów nielicujących z powagą urzędu i wielokrotne zadawanie tych samych pytań, wypowiadanych podniesionym głosem oraz groził X pozbawieniem wolności poprzez osadzenie w Policyjnej Izbie Dziecka (…) i dwukrotnie uderzył go ręką w twarz (…)”.

W społeczeństwie jest przyzwolenie na tego typu zachowania w stosunku do przestępców. Podobnie jak wobec samosądów na pedofilach w więzieniach. Istnieje przekonanie, że bandzior dostaje to, na co zasłużył. W przypadku zatrzymanych przez policję, chodzi nie tylko o podejrzanych, ale również świadków, jak i sprawców wykroczeń. Do tortur dochodzi często na początku postępowania, nawet przed pierwszym przesłuchaniem na komendzie - w czasie transportu czy przy zatrzymaniu. Boleśnie przekonał się o tym mężczyzna, którego oprawcy stanęli przed sądem w Bolesławcu. Mężczyzna wybrał się na koncert ze swoją żoną. I podczas koncertu właśnie, z uwagi na długą kolejkę do toalety, swoją potrzebę fizjologiczną załatwił w krzakach, co zauważyli policjanci. Został pobity już przy radiowozie, a ciąg dalszy był w komendzie. Funkcjonariusze chcieli wymusić przyjęcie mandatu.

Zobacz także: Najgorsze w tramwaju: śmierdzący pasażer, cham i bandzior albo trzy w jednym

Raport Rzecznika Praw Obywatelskich odbił się szerokim echem.

- W kontekście tego raportu nie mogę się zgodzić z tym, że rzecznik praw obywatelskich robi analogię do Berezy Kartuskiej i okresu stalinowskiego. Nie wolno porównywać tego typu bezprawnych zdarzeń, to jest podłe - komentuje Jerzy Dziewulski, polityk, były antyterrorysta, ekspert w zakresie bezpieczeństwa. - Raport opiera się na faktach. I chociaż nie powinno dochodzić do tego typu przypadków, to stanowią one promil w stosunku do liczby zatrzymanych czy prowadzonych spraw. Mówimy o milionach spraw i dziesiątkach tysięcy zatrzymanych. Nie mam cienia wątpliwości, że należy zbadać nie tylko ujawnione fakty, ale też okoliczności, wynikające z charakteru służby policyjnej. Policją rządzi statystyka. Przełożeni bardzo często wywierają nacisk na wykrywalność, co może powodować, że podwładny, by osiągnąć pewien poziom, być może będzie sięgał po tego typu metody. Co, trzeba jasno powiedzieć, jest również demonstracją słabości. U przesłuchiwanego w ten sposób rodzi się przeświadczenie, że skoro policjant używa takich metod, to znaczy, iż nie ma prawnych argumentów. W policji jest presja wyniku, osiągania określonych rezultatów. Zwykły „stójkowy” po zakończeniu służby jest rozliczany z mandatów, wylegitymowanych osób. Jeżeli niczego nie przyniesie, to znaczy, że nie pracował. Piszę o tym w swojej książce. Dlatego, moim zdaniem, nie jest to kwestia indywidualnego charakteru czy skłonności policjantów, ale problem systemowy.

Zobacz także: Boisz się rozprawy w sądzie? Wokanda Obywatelska pomoże

Jego rozwiązaniem mają być adwokaci obecni obowiązkowo od początku postępowania.

- Obecnie tak naprawdę adwokata „załatwia” zatrzymanemu rodzina - wyjaśnia mec. Artur Pietryka, wiceprzewodniczący Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. - To znaczy, że najpierw musi się dowiedzieć, że do zatrzymania doszło. Musi zareagować i znaleźć adwokata. Ten zostaje ustanowiony jako pełnomocnik warunkowo - pełnomocnictwo musi potwierdzić klient. I zdarza się, że policjanci informują w komendzie, że zatrzymany „wcale nie chce adwokata”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska