Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na celowniku mieszkaniożerców

Grażyna Ostropolska
Julita Jarmołowicz: - To mieszkanie nie wymaga remontu, jak sugerował pan J. zaniżając wartość lokalu
Julita Jarmołowicz: - To mieszkanie nie wymaga remontu, jak sugerował pan J. zaniżając wartość lokalu
„Zadłużone mieszkanie kupię. Gotówka od ręki”- tego typu oferta powinna wzbudzić naszą czujność, bo wśród ogłaszających się kupców nie brakuje ludzi bezwzględnych, żerujących na ludzkiej biedzie.

Wiadomo: kto wpada w długi, ten wpada w kłopoty i czuje oddech komornika na karku. Może być jeszcze gorzej, gdy jego desperację wykorzystają specjaliści od żerowania na ludzkim nieszczęściu. Wie coś o tym Julita Jarmołowicz.

- W życiu tak bywa, że raz człowiek jest na wozie, a raz pod wozem. Moje życie tak się ułożyło, że zostałam sama z dwoma nieletnimi synami i długami po byłym mężu - pani Julita wspomina rodzinną traumę sprzed kilkunastu lat. Bała się, że straci mieszkanie, więc przepisała je na dzieci. Do głowy jej nie przyszło, by w akcie notarialnym zastrzec sobie dożywocie w zamian za darowiznę, bo jak tu nie mieć zaufania do własnych pociech. Ale w życiu różnie bywa...

Mleko się wylało

- Straciłam pracę i w pewnym momencie miałam do wyboru: nakarmić dzieci albo spłacać dług i bieżący czynsz. Wybrałam to pierwsze - mówi pani Julita. Ukrywała mieszkaniowe zadłużenie przed synami, ale gdy starszy, Joachim, poszedł do pracy, a na jego konto próbował wejść komornik mleko się wylało.

Młody człowiek nie zamierzał wchodzić w samodzielne życie z komornikiem na karku, więc w młodzieńczej desperacji postanowił się tego garbu pozbyć. Zdecydował się sprzedać swoją połowę M-5. Miał wtedy 22 lata i nie zastanawiało go, co stanie się z matką i 13-letnim bratem (właścicielem drugiej połowy lokalu), gdy do mieszkania wkroczy nowy współwłaściciel.

Straciłam pracę i w pewnym momencie miałam do wyboru: nakarmić dzieci albo spłacać dług i bieżący czynsz. Wybrałam to pierwsze

Miał pecha, bo trafił na pana J., byłego licencjonowanego pośrednika nieruchomości. J. prowadzi własną działalność gospodarczą, polegającą na obrocie nieruchomościami. Zwykle trafia do klienta jako firma, ale transakcję kupna-sprzedaży przeprowadza jako osoba fizyczna. W akcie notarialnym zaznacza, że nabywa nieruchomość na potrzeby własnej działalności gospodarczej. Nie gardzi udziałami w lokalach, zamieszkanych przez pozostałych współwłaścicieli. Do niedawna wydawało mu się, że zna sposób, by się ich pozbyć i tanim kosztem przejąć całe mieszkanie. Działał tak, jak słynni czyściciele kamienic. Pod pretekstem generalnego remontu mieszkania pozbawiał lokatorów podstawowych warunków do życia.

Zobacz: INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju (20.07.2017)

Czytaj dalej >>

W maju opublikowaliśmy wstrząsające nagrania Dariusza K. z Bydgoszczy. Nagrał on pana J., który, chcąc się pozbyć pana Darka, współwłaściciela mieszkania, tak go straszył:

„Jak się z panem Darkiem nie dogadam, to powoli chcę tu dać przesiedleńców, po prostu od jego siostry kupię udział i tu k... wpierdolę z 10 przesiedleńców, Rumunów, śmierdzieli i niech go k... zdym.... Jak ktoś nie rozumie, to ch... z nim. Nie da rady po dobroci, to może inni mu wytłumaczą. Dostanie pan tu k.... Rumunów, syfiarzy, k... Zaczną cię straszyć, jechać z tobą jak k... z dziką świnią to sam do mnie z płaczem przyjdziesz: „Panie Darku! Daj pan k... te 20 tysiaków i idę w ch... (...). Drzwi wejściowe, które ty masz, na razie są moje. To ci je z futryną wyjmę. Im wszędzie drzwi wstawię, a twoje wyjmę. I co wtedy?’’.

Pan J. ostro przesadził, więc sprawą zajęła się policja. Sprawdza, czy doszło do przestępstwa nękania Dariusza K. Znowelizowane prawo stanowi, że ten, kto w istotny sposób utrudnia innej osobie korzystanie z lokalu, np. dewastuje mieszkanie, demontuje jego wyposażenie i urządzenia sanitarne, bezpodstawnie przedłuża remont lub celowo wprowadza uciążliwych współlokatorów popełnia przestępstwo z art. 191 par.1a. Grożą mu za to nawet trzy lata więzienia.

Wykorzystał młody wiek

Julita Jarmołowicz też zamierza zawiadomić prokuraturę o domniemanym przestępstwie. - Uważam, że pan J. wykorzystał młody wiek i niewiedzę mojego syna, by perfidnie go oszukać. Dał Joachimowi do ręki 35 tys. zł za połowę mieszkania, wycenionego przez biegłego sądowego na 243 500 zł, a w akcie notarialnym napisano, że zapłacił synowi 60 tys. zł - twierdzi Julita Jarmołowicz. Pokazuje akt notarialny i wycenę mieszkania, wykonaną na zlecenie sądu, gdzie toczy się sprawa o zniesienie współwłasności lokalu.

Wiem, że popełniłem błąd. Próbowałem uciec od mieszkaniowych długów, by nie mieć problemów, a pan J. to wykorzystał.

Pytamy jej syna Joachima, czy właśnie tak wyglądała transakcja z J. i jakie są na to dowody.

- Wiem, że popełniłem błąd. Próbowałem uciec od mieszkaniowych długów, by nie mieć problemów, a pan J. to wykorzystał. Do biura notarialnego zawieźli mnie jego współpracownicy: kobieta i mężczyzna. Tuż przed wejściem do notariusza uprzedzili mnie, że w umowie wpisano wyższą kwotę, by oszczędzić na podatku. Nie wiedziałem o co chodzi, ale już nie było czasu na wyjaśnienia - tłumaczy Joachim.

Skarbówka zakwestionowała tę transakcję

Twierdzi, że J. wręczył mu przy notariuszu 35 tys. zł gotówki. - Przeliczano pieniądze w maszynce. Świadkiem tego, że właśnie taką kwotę otrzymałem od pana J., a nie 60 tys. zł, jak zapisano w akcie, była moja dziewczyna, którą zabrałem do notariusza - mówi Joachim. Przyznaje, że pan J. spłacił też wspólnocie mieszkaniowej ok. 10 tys. długu, ciążącego na lokalu. Pani Julita dowiedziała się o transakcji po fakcie. - Pan J. usiłował wejść do naszego mieszkania, choć nie był jeszcze wpisany do księgi wieczystej i nie było podziału współwłasności, więc wezwałam policję - tłumaczy. Tym razem pan J. trafił na trudnego przeciwnika, bo pani Julita to kobieta silna i nie da się jej zastraszyć. Musiał wystąpić do sądu o zniesienie współwłasności, a tam wyszło na jaw, że również skarbówka zakwestionowała tę transakcję. Uznała, że połowa lokalu, który J. zakupił, jest warta 82 674 zł i od takiej kwoty należy się podatek.

Czytaj dalej >>

- Pan J. twierdził, że lokal jest w stanie wymagającym kapitalnego remontu i stąd tak niska cena, ale wystarczy wizja lokalna, by dowieść, że minął się z prawdą - mówi Julita Jarmołowicz. Pokazuje nam czyste, zadbane mieszkanie, pozwala zrobić zdjęcia i sama nie kryje twarzy. - Bieda to nie wstyd, wstydzić powinien się ten, kto żeruje na ludzkiej biedzie - zauważa. Jest gotowa odkupić od pana J. udziały w lokalu sprzedane przez syna. - Za 35 tys. zł, bo tyle pan J. Joachimowi zapłacił - zaznacza. W sądzie pani Julita występuje jako pełnomocnik młodszego syna Jakuba (chłopiec ma 15 lat), bo to z nim kupiec się sądzi.

Zobacz również:

Pan J. nie zamierza z mieszkania rezygnować. „Oczywistym jest, że małoletni uczestnik postępowania nie jest w stanie spłacić wnioskodawców, zatem nawet gdyby wysunął żądanie przyznania mu lokalu na pełną własność, to interes wnioskodawców nie będzie należycie zabezpieczony”, pisze do sądu i wnioskuje, by ten do czasu zakończenia procesu zabezpieczył mu możliwość korzystania z zakupionego lokalu, albo zobowiązał nieletniego Jakuba do płacenia mu co miesiąc... 800 zł tytułem utraty korzyści z najmu lokalu.

Pan J. twierdził, że lokal jest w stanie wymagającym kapitalnego remontu i stąd tak niska cena, ale wystarczy wizja lokalna, by dowieść, że minął się z prawdą

Sąd oba wnioski odrzucił, a wprowadzenie pana J. do mieszkania, zajmowanego przez 15-letniego współwłaściciela i jego matkę uznał za niezasadne, bo... „stwarzanie na czas toczącego się postępowania tymczasowej sytuacji, w której wnioskodawcy mogliby korzystać z dwóch pokoi i współkorzystać z pozostałych pomieszczeń będzie jedynie potencjalnym źródłem nieporozumień”.

Wysłaliśmy do pana J. maila z pytaniami: Jak to możliwe, że zakupili Państwo (pan J. zakupił udziały wspólnie z żoną - przyp. aut.) 5/10 części w prawie własności lokalu przy (...), wycenionego przez biegłego sądowego na 243500 zł od 22-letniego wówczas Joachima Jarmołowicza za 60 tys. zł? Dlaczego sprzedający dostał do ręki tylko 35 tys. zł, czyli inną kwotę niż ta w akcie notarialnym? Jak Państwo widzą rozwiązanie tej sprawy, skoro druga połowa lokalu należy do 15-latka ? Odpowiedź nie nadeszła.

***

Pismo do sądu

Państwo J. chcą, by to im sąd przyznał mieszkanie i prawo spłaty nieletniego współwłaściciela. „Nie możemy ryzykować przyjęcia od małoletniego zobowiązania spłaty kilkudziesięciu tysięcy złotych, gdy posiada on jedynie rentę alimentacyjną, niepodlegającą zajęciu w ewentualnym postępowaniu egzekucyjnym. Nie jesteśmy też zainteresowani oczekiwaniem na spłatę ratalną, niezależnie od tego, kto miałby ją uiszczać”, piszą do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na celowniku mieszkaniożerców - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska