Mediator ma przyszłość

<!** Image 3 align=none alt="Image 217912" sub="Monika i Janusz Kaźmierczakowie z Fundacji Pracownia Dialogu
Fot.: Adam Zakrzewski">
Instytut Socjologii UMK we współpracy z Fundacją Pracownia Dialogu uruchamiają pierwsze w regionie specjalistyczne studia podyplomowe z mediacji rodzinnej. Zapisy trwają do końca września.

<!** reklama>

Mediacji rodzinnych w Polsce dynamicznie przybywa, choć ich poziom i tak mocno odstaje od zachodnioeuropejskiego.

Jest to jednak dziedzina, która rozwija się szybko i która ma przed sobą przyszłość. Musi minąć dobrych parę lat, zanim polski rynek nasyci się wykształconymi mediatorami rodzinnymi.

A czym oni się zajmują? Mediują w sytuacjach na przykład przemocy domowej, opieki nad dziećmi, sprawach rozwodowych etc. Na mediacje może im przysłać skonfliktowane strony policja (robi to jednak rzadko), prokuratura lub nawet sąd.

Do mediatora można przyjść także „z ulicy”, prywatnie. Skorzystać z usług polubownego rozwiązania rodzinnego problemu za opłatą zbliżoną do tej, jaką zostawiamy na przykład po wizycie w prywatnym gabinecie lekarskim.

- Coraz więcej sędziów i prokuratorów sięga po tę metodę rozwiązywania konfliktów, gdyż wiedzą, że im więcej ugód, tym mniej uzasadnień orzeczeń muszą pisać oraz że w przypadku zawarcia ugody u mediatora nikomu nie przyjdzie do głowy wnosić apelacji czy korzystać z zażalenia na takie orzeczenia. A to oszczędność czasu, pieniędzy, zwłaszcza tych ze Skarbu Państwa, i redukowania nieprzyjemnych emocji ujawniających się w trakcie sporów na salach sądowych - podkreśla Janusz Kaźmierczak, mediator z dziesięcioletnim stażem z Fundacji Pracownia Dialogu w Toruniu.

Jego żona Monika Kaźmierczak, także mediator, zwraca uwagę na zmiany, które zajść mają już w najbliższym czasie w Kodeksie cywilnym.

- Po nowelizacji w niektórych sprawach, na przykład w sytuacji pozwu o rozwód, gdy są małoletnie dzieci, skierowanie do mediacji będzie obligatoryjne - mówi. - Nie oznacza to wcale łamania konstytucyjnego prawa do sądu. Strony konfliktu będą jednak musiały spróbować porozumieć się w ośrodku mediacyjnym, jak również dowiedzieć się, czym w ogóle mediacja jest. Wielu z nich doceni szansę, żeby nie prać brudów na sali sądowej, ale znaleźć porozumienie. Być może zostaną uchwalone przepisy, które pozwolą osoby zwolnione z kosztów sądowych zwolnić też z kosztów mediacji.

Mediacji będzie więc w Polsce przybywać, a umiejętność ich profesjonalnego poprowadzenia będzie w cenie.

Wychodząc temu naprzeciw Instytut Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika we współpracy z Fundacją Pracownia Dialogu uruchamiają właśnie pierwsze w regionie specjalistyczne studia podyplomowe z mediacji rodzinnej. Adresowane są do absolwentów studiów licencjackich oraz magisterskich w zakresie socjologii, polityki społecznej i pracy socjalnej oraz innych osób zainteresowanych wykonywaniem zawodu mediatora rodzinnego lub wykorzystaniem tych kompetencji w swojej pracy zawodowej.

Mile widziani są także pracownicy instytucji i organizacji świadczących usługi na rzecz rodziny. Zapisy trwają do 30 września.

- Może wśród studentów znajdą się też absolwenci prawa? - zastanawia się Janusz Kaźmierczak.

Paradoksalnie bowiem na wydziałach prawa polskich uniwersytetów (także na UMK) godzin nauki mediacji jest jak na lekarstwo. I to jednak będzie musiało w przyszłości się zmienić. Nie od dziś apeluje o to rzecznik praw obywatelskich.