Minął tydzień. Biznesmen oświadczył, pływaczka wyjawiła

Najważniejsze są oczywiście te, że biznesmen nie chce już być bankomatem, z którego tylko wypłacają pieniądze, a na sponsorowany przez niego żużel nie ma wpływu. Kończy więc z tym z końcem ruszającego właśnie sezonu 2014. Może się mylę, ale na razie paniki z tego powodu nie ma. Pewnie dlatego, że mamy rok wyborczy. Czujny elektorat żużlowy liczony w tysiącach głosów może przecież liczyć na prezydenta Michała Zaleskiego. Nie ma szans, by się zawiódł. Nie po to prezydent zbudował Motoarenę za około 100 milionów złotych, by od następnego roku nawet ligowych meczów na wysokim poziomie na niej nie było.
[break]

Co do rozstań Romana Karkosika, to to żużlowe jest już drugim z Toruniem w tle. Mieliśmy już przecież to z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Współdziałali przy sieci komórkowej „wRodzinie”. Powstała w 2008 roku w oparciu o założoną przez redemptorystę fundację Lux Veritatis i firmę CenterNet, należącą do kontrolowanego przez Romana Karkosika NFI Midas. Chociaż biznesmen zachwalał, że takie modele biznesowe sprawdzają się na Zachodzie, to po dwóch latach drogi partnerów w tym interesie się rozeszły.

W kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wyskoków na miarę „Bydgoszczu” ostatnio nie było. Pewnie dlatego, że autora słynnej wpadki Jana Anthony’ego Vincenta-Rostowskiego vel Jacka Rostowskiego pilnuje szef jego sztabu - toruński radny Platformy Obywatelskiej Paweł Gulewski. Objawiła się za to wreszcie w Kujawsko-Pomorskiem „dwójka” na platformianej liście kandydatów. Słynna pływaczka Otylia Jędrzejczak. we Włocławku zbierała popisy poparcia dla tegoż zestawu. W innym miejscu wyjaśniała, że nie jest wyborczą spadochroniarką. Związki z okręgiem ma, bowiem jej tata przed laty był bokserem Startu Włocławek, a rodzina nadal mieszka na Kujawach. Wyjawiła też, że w PE chciałaby się zająć walką z otyłością, chorobami serca i sportem najmłodszym. To z tego powodu aż do europarlamentu trzeba kandydować???

W tych wyborach jak w żadnych innych rozgrywka idzie też o frekwencję. Ta ma wpływ na liczbę europosłów. W 2004 roku Kujawsko-Pomorskie miało jednego, w kończącej się kadencji ma trzech. To m.in. dlatego, że marszałek Piotr Całbecki fundował place zabaw tym miejscom w województwie, w których najwięcej osób poszło do głosowania. Wygrał wtedy Ciechocinek. Tamtejszym dzieciakom plac zabaw - wedle panującej opinii - zapewnić mieli kuracjusze. W czasie pobytu w sanatorium czas przecież można znaleźć i na tak zwane fajfy, i na spełnienie obywatelskiego obowiązku w postaci głosowania. Jaki wyborczy wabik będzie w tym roku?

W sobotę mieliśmy Godzinę dla Ziemi. Kilka dni wcześniej Urząd Miasta ogłosił, że jak co roku przystępuje do tej akcji. Czyli będzie walczył z mniej czy bardziej wyimaginowanym efektem cieplarnianym i na 60 minut wyłączy światło w niektórych punktach Torunia. Jednym z nich miał być most im. Piłsudskiego. Do akcji przyłączyli się też... złodzieje. W ubiegłym tygodniu, w nocy z czwartku na piątek, ukradli część kabli na moście. Dokładnie te zasilające tzw. interaktywne znaki drogowe i część iluminacji. Inne kable zaś poważnie uszkodzili. Efekt ekologiczny akcji w Toruniu rozciągnął się więc na więcej niż na marne 60 minut. Zagadką pozostaje, jak złodzieje okradli most. Są podejrzenia, że do skrzynek z kablami spuścili się na linach z asekuracją albo podpłynęli łódką. Tak, że tej akcji nie zauważyła nawet policja. Tak jak i tego, że noc wcześniej złodzieje podprowadzili trzy pięciokilogramowe, przykręcone śrubami blachy z nowego mostu. Cóż, pozostaje się cieszyć, że całych mostów na złom nam nie rozebrali. A podwładni komendanta inspektora Antoniego Stramka mają wybitną okazję, by owych ekologicznych złodziei złapać i szerzej zaprezentować.