Ten cytat mógł się przypomnieć we wtorek 9 kwietnia, gdy sztab walczącego o kolejną kadencję w roli prezydenta Torunia Michała Zaleskiego opublikował nowy materiał w mediach społecznościowych. Było w nim o wielkiej władzy Koalicji Obywatelskiej, która ma premiera, ministrów, marszałka województwa, bezwzględną większość w Radzie Miasta Torunia nowej kadencji. Dopełnieniem tego miałaby być prezydentura w Toruniu Pawła Gulewskiego, kandydata tego ugrupowania i konkurenta Michała Zaleskiego w boju o najważniejszy urząd w mieście. Padło też pytanie, kto będzie pilnował tak wielkiej władzy. Ta wizja miała przestraszyć wyborców i zniechęcić do głosowania na Pawła Gulewskiego w drugiej turze wyborów. Albo inaczej – zachęcić do głosowania przeciw niemu. Czyli do głosowania wiadomo na kogo.
Takie straszenie to wręcz standard w polityce. Na pewno w polskiej. Premier Tusk straszył, straszy i będzie straszyć prezesem Kaczyńskim. Prezes Kaczyński straszył, straszy i będzie straszyć premierem Tuskiem. Wygląda na to, że problemem jest tylko skala takich akcji. Oczywiście najbardziej ordynarną postać przybrało to w słusznie minionych „Wiadomościach” TVP. Ci, którzy straszyli w nich Donaldem Tuskiem, by wypromować prezesa Kaczyńskiego i jego partię, osiągnęli efekt odwrotny od zamierzonego. Przesada - delikatnie rzecz nazywając - w tym straszeniu jest uważana za jedną z głównych przyczyn porażki PiS-u w niedawnych wyborach do Sejmu.
Za straszenie został też pokarany kandydat KO w poprzednich wyborach na prezydenta Torunia, Tomasz Lenz, gdy mówił o finansowym wspieraniu Radia Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka przez prezydenta Zaleskiego. Przegrał nie tylko proces sądowy z nim, ale i wybory już w pierwszej turze, choć tak liczył na drugą.
Wnioski z tamtej sytuacji wyciągnął Paweł Gulewski, który w obecnych wyborach w ogóle nie atakuje konkurenta, a zdarza mu się go pochwalić. Inna sprawa, że straszyć nie musi. Po prostu jako kandydat najpopularniejszej w mieście siły politycznej skorzystał na głosach tych, którzy bez niczyjej inspiracji zagłosowali nie tyle za nim, co przeciw prezydentowi Zaleskiemu - choć jeszcze niedawno Paweł Gulewski był wiceprezydentem Torunia, a w pierwszej turze wyborów byli konkretni "antyzalescy” kandydaci. A głosów takich, jak się okazało, było bardzo dużo.
Do straszenia w wykonaniu sztabu prezydenta Zaleskiego wracając – nie było to w stylu wspomnianych „Wiadomości”, jak niektórzy oceniają. Bez przesady. Też dlatego, że wizja wielkiej władzy KO w Toruniu i regionie jest tematem normalnych wyborczych rozważań torunian. Straszenie konkurentem było jednak absolutnie niespójne z przekazem kandydata Zaleskiego, który, choćby w niedzielny wieczór wyborczy, perorował o kampanii wyborczej wolnej od personalnych ataków. Oczywiście głównie ataki na siebie mając na myśli. Tak czy owak – w środę straszący kandydatem Gulewskim materiał z internetu zniknął. I w ten to sposób kara szybko nadeszła. Bo pokazane zostało, w jak głębokiej defensywie po niespodziewanej i dużej w rozmiarze porażce w pierwszej turze jest prezydent i jak wręcz rozpaczliwie jego otoczenie szuka pomysłu, by przed wyborczą dogrywką z niej wyjść.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?