30 stycznia przed Sądem Rejonowym II Wydziału Karnego w Lipnie odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Januszowi Sz., oskarżonemu o nielegalną zwózkę i składowanie, na terenie swojej firmy w Witowężu w gminie Czernikowo, odpadów.
Jak powstają pączki? Tłusty Czwartek 2018. Przepis na pączki
Tłusty Czwartek 2018. Przepis na dietetyczne pączki. Pączki Anny Lewandowskiej. Pączki fit
Sprawę odpadów składowanych w firmie Bio-Plast w Witowężu opisywaliśmy szczegółowo na naszych łamach wielokrotnie. Rzecz ciągnie się od września 2016 roku. Wtedy to po raz pierwszy mieszkańcy Witowęża zauważyli podejrzane transporty z odpadami niewiadomego pochodzenia. Są nawet świadkowie, którzy widzieli, jak na terenie wspomnianej firmy wrzucano odpady do wcześniej przygotowanych dołów i zasypywano. Mało tego, zwieziono tyle różnego rodzaju odpadów, że powstały wielkie hałdy tych śmieci.
I od tego momentu zaczął się serial pt. „Śmieci w Witowężu”. Mieszkańcy interweniowali w gminie, w starostwie, w inspektoracie ochrony środowiska, policji. Z różnego rodzaju pism można stworzyć grubą teczkę. Ochrona środowiska nałożyła na właściciela Bio-Plastu kilka grzywien, starosta toruński cofnął firmie pozwolenie na składowanie odpadów, ale żadnych efektów nie było. Odpady - w przeważającej części nielegalnie tam złożone, co stwierdzono bez żadnych wątpliwości - nadal zalegają.
Sprawą zajęła się prokuratura i w końcu właściciel Bio-Plastu Janusz Sz. trafił na ławę oskarżonych. Na początku wspomnianej rozprawy oskarżony zgłosił wniosek o wyznaczenie mu obrońcy z urzędu, bo, jak powiedział, nie ma pieniędzy na adwokata.
Sędzia Przemysław Kępiński go nie uwzględnił.
- Proszę to najpierw udowodnić - stwierdził sędzia Kępiński.
Podczas rozprawy zeznawało sześciu świadków - najbliższy sąsiad firmy Bio-Plast Marek Sitek, sołtys wsi Witowąż Adam Malinowski, komendant Straży Gminnej w Czernikowie Tomasz Krasuski, inspektor toruńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Andrzej Piasecki, przewodniczący rady nadzorczej firmy Bio-Plast Marian Kwiatkowski oraz zasiadający w tejże radzie Eugeniusz Ornowski.
Zeznania trzech pierwszych świadków potwierdziły dotychczasowe ustalenia dotyczące zwózki i składowania nielegalnych odpadów. Inspektor WIOŚ nie wniósł nic do sprawy, bo, jak powiedział, na terenie Bio-Plastu był tylko raz towarzysząc osobie, która sprawą się zajmowała i nie zajmował się nią później.
Przeczytaj także:
Najpopularniejsze imiona dla dziewczynek
Najpopularniejsze imiona dla chłopców
Najbardziej kuriozalne były zeznania szefa i członka rady nadzorczej Bio-Plastu. Pierwszy stwierdził, że był tylko papierowym przewodniczącym tego gremium i co najwyżej zawoził jedynie wnioski o zezwolenie na składowanie odpadów do urzędów. Jego zdaniem, firma Bio-Plast nie istnieje, bo nie ma środków na działalność. Twierdził również, że w ogóle nie był zaangażowany w śmieciowy proceder firmy.
Jeszcze większe zdziwienie u sędziego wywołał świadek Ornowski (w Krajowym Rejstrze Sądowym figuruje jako członek władz firmy Bio-Plast). Pod przysięgą stwierdził, że od wielu lat nie pełnił w Bio-Plaście żadnej funkcji, nie interesował się działalnością tej firmy, bo dla niego ona nie istnieje. Nie ma więc z nią kontaktu, a o odpadach dowiedział się od ludzi. Na dodatek od 10 lat nie był na terenie tej firmy i od wielu lat był tylko figurantem w rejestrze.
Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie wyznaczono na 29 marca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?