Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjski wicekonsul w Toruniu carowi z okna swojego gabinetu jednak nie pomachał

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Widok z toruńskiego mostu na kamienicę, w której znajdował się rosyjski wicekonsulat.
Widok z toruńskiego mostu na kamienicę, w której znajdował się rosyjski wicekonsulat. Polona
Jesienią 1903 roku trwały poszukiwania nowego rektora toruńskiego gimnazjum. Zgłosiło się ponad stu reflektantów. Trudno się dziwić, posada była bardzo intratna.

Jak funkcjonuje oddział kardiologiczny w szpitalu na Bielanach?

od 16 lat

Te gazety to czasami mogą człowieka urządzić. Na całe życie. I nawet nie chodzi tu o jakichś łobuzów, którzy dzięki ujawnionym przez dziennikarzy machinacjom poszli siedzieć. Tym razem mamy na myśli anonse matrymonialne zdobiące często strony ogłoszeniowe gazet sprzed lat. A pod tym względem prasa mogła człowieka urządzić w różny sposób. Na przykład we wrześniu 1903 roku na łamach „Gazety Toruńskiej” kilka razy pojawiło się ogłoszenie pewnego młodzieńca, który oferował ożenek pannom lub wdowom z odpowiednim majątkiem. To akurat nie było niczym wyjątkowym, w tamtych czasach trafiały się ogłoszenia matrymonialne tak napisane, że można było z nich wywnioskować, iż delikwent zamierza się ożenić z kamienicą lub karczmą. Ten anons był dość wyjątkowy, ponieważ młodzieniec miał 38 lat i 700 marek majątku. No, taki to majątek, jak z ogłoszeniodawcy młodzieniec. Za 700 marek można było kupić konia z wozem, bądź na jakieś dwa lata wynająć małe mieszkanie na przedmieściu i to raczej gdzieś w mniej reprezentacyjnej okolicy. Dla porównania rektor toruńskiego gimnazjum zarabiał wtedy 4.200 – 4.800 marek rocznie, do tego otrzymywał jeszcze 500 marek dodatku mieszkaniowego. Warunki te były niezwykle atrakcyjne, więc kiedy jesienią A. D. 1903 został ogłoszony konkurs na to stanowisko, zgłosiło się ponad stu kandydatów.

Polecamy

Młodzieńcowi „Gazeta” zrobiła jednak krzywdę. Jakiś chochlik w drukarni przy ul. Mostowej zmniejszył jego majątek o zero. Różnica była znaczna, 7.000 marek to już było coś. Ogłoszenie ostatecznie zostało wydrukowane poprawnie, ale czy odniosło skutek? O tym, jak się żyło połączonym w ten sposób parom, gazety w tamtych czasach nigdy nie wspominały.

Ile kosztował dom i spichrz przy ul. Arabskiej?

Skoro już obracamy większymi sumami to przypomnijmy, że wiosną 1900 roku toruńska prasa poinformowała, że:

„Mistrz ślusarski p. Doehn nabył własność wdowy p. Leetz położoną przy ul. Arabskiej numer 8 i 10 a składającą się z domu mieszkalnego i spichrza. Cena kupna wynosi 44.000 marek”.

Mistrza ślusarskiego pana Doehna poznaliśmy w 2018 roku, gdy wzięliśmy pod lupę piękne napisy reklamowe, które pojawiły się przy wejściu do „Oberży”, podczas remontu fasady kamienicy przy Rabiańskiej 9.

Gdzie powstała mydlarnia Adolfa Leetza?

Rabiańska, jak wiadomo, do 1920 roku była ulicą Arabską, zaś Georg Doehn, poza budynkiem, w którym znajdował się warsztat, posiadał również dwie kamienice po drugiej stronie ulicy, czego dowiedzieliśmy się dzięki księgom adresowym oraz fotografii z początku XX wieku, na której widać reklamy mistrza ślusarskiego.

Dwa lata później „Gazeta Toruńska wspomniała o rodzinie Leetzów ponownie.

"Mydlarnię pobuduje na Mokrem w pobliżu rzezalni p. Leetz z Torunia - doniosła "Gazeta" pod koniec kwietnia 1902 roku. - W mieście nie pozwolili mu na budowę mydlarni".

Polecamy

Trzeba przyznać, że było to Mokre dość dalekiego zasięgu. Fabryka mydła stanęła przy obecnej ul. Targowej. Tak czy inaczej, pan Leetz na tym biznesie nie wyszedł jak Zabłocki na mydle. Sięgnął po Kopernika, który pieniąc się lekko, miał mieć baczenie na pieniądze klientów.

„Pieniądze oszczędza kto pierze mydłem Kopernika – czytamy w ogłoszeniu, jakie pojawiło się w „Gazecie Toruńskiej” pod koniec września 1903 roku. - Zaleca się przy praniu posługiwać się wyłącznie czystem i wyborowem mydłem zaopatrzonem w poprzednio sądownie zastrzeżoną markę ochronną, które z powodu oszczędnego spotrzebowania się, tańszem jest od innych mniej wartościowych wyrobów. Każda oględna gospodyni po przekonaniu się o dobroci, innego mydła używać nie będzie. Jedyny fabrykant Adolf Leetz w Toruniu”.

Jakie procedury bezpieczeństwa były stosowane w związku z planowanym przejazdem cara?

My tu sobie o mydłach, a tymczasem pod koniec września 1903 roku, przy jednym wtedy torze kolei warszawskiej, zapanowało wielkie poruszenie. Miał po nim przejechać najważniejszy pociąg rosyjskiego imperium. Opis procedur, jakie towarzyszyły podróżom cara „Gazeta Toruńska” podała w kwietniu 1896 roku.

„Na jakiś czas przed podróżą cara zaczyna się przedsiębrać różne środki ostrożności - czytamy. - Dozór na gruntach kolejowych należy do żandarmów, poza temi zaś gruntami do policyi, nad którą czuwa żandarmerya ogólna. Zwraca się przede wszystkiem uwagę, czy wśród służby kolejowej, albo osób mieszkających w pobliżu linii nie ma osób podejrzanych. Policya musi rewidować paszporty, poznać wszystkich okolicznych mieszkańców, obejrzeć mosty, nasypy, wszelkie budowle...”

Trzeci stopień gotowości

Takie środki ostrożności towarzyszyły pierwszemu stopniowi przygotowań. Kiedy ogłaszano drugi, dworce i mosty zajmowało wojsko, żołnierze mieli również obowiązek poznać każdy krzaczek czy załom terenu wzdłuż torów. Wstrzymywano ruch statków przepływających pod mostami, pracownikom kolei, ale tylko tym zaufanym, wydawano przepustki. Wreszcie przychodziła depesza ogłaszająca trzeci, najwyższy stan gotowości. Był to sygnał, że wzdłuż torów muszą ustawić się żołnierze. „Po pierwszej depeszy wszyscy mogą na linię wchodzić, po drugiej tylko osoby z przepustkami, po trzeciej - nikt” - pisał toruński dziennik.

Co się działo na toruńskim Dworcu Głównym podczas przejazdu carskiego pociągu?

Kiedy pociąg cesarski przekroczył granicę, napięcie przy torach najwyraźniej opadło. Nie znaczy to rzecz jasna, że na monarchę nie czekał w Toruniu komitet powitalny.

„Car rosyjski przejeżdżał w czwartek przez Toruń o godzinie kwadrans na 7 – informowała „Gazeta Toruńska” w niedzielę 27 września 1903 roku. - Na główny dworzec przybyli dlatego wicekonsul rosyjski p. Lowiagin, komisarz graniczny Maercker i inspektor policyi Zelz. Cara nikt nie widział. Kilku panów ze świty opuściło na chwilę pociąg i przywitało się z wicekonsulem. Car udał się do Darmstadtu”.

Była to wizyta prywatna, car wybrał się z rodziną na ślub Alicji Battenberg, która wyszła za księcia Andrzeja, syna króla Grecji. Para doczekała się czterech córek i syna Filipa – przyszłego męża królowej Elżbiety II.

Gdzie wtedy miał siedzibę rosyjski wicekonsulat w Toruniu?

Dodajmy jeszcze, że gdyby cesarski pociąg przejeżdżał przez toruński most, wicekonsul mógłby pomachać monarsze z okna swojego gabinetu. Wiosną 1900 roku wicekonsulat został ulokowany w kamienicy przy ul. Fryderykowskiej 2, czyli obecnej Warszawskiej 2. Była to trzecia siedziba tej placówki. Pierwszy rosyjski konsulat w Toruniu otworzył swoje podwoje w połowie lipca 1885 roku, na trzecim piętrze kamienicy przy obecnej ul. Kopernika 9. Działał tu do roku 1891, a po kilku latach przerwy został utworzony ponownie, tym razem – jak informowały wtedy gazety – na bydgoskiej esplanadzie.

Polecamy

Car przez most jednak nie przejeżdżał, więc wicekonsul musiał się pofatygować na Dworzec Główny. Poza oficjalną delegacją, z pewnością nikt inny nie został na peron wpuszczony. Zresztą ewentualni gapie – szczególnie ci z Podgórza – którzy by chcieli chociaż z daleka popatrzeć na cesarski pociąg, mogliby mieć problem z tym, aby w okolice dworca dojechać.

Z jaką częstotliwością kursował omnibus na Podgórz?

„Odtąd będzie jeździć tylko jeden omnibus od mostu drewnianego do Podgórza i to co godzinę – poinformowała „Gazeta Toruńska” w tym samym numerze, w którym donosiła o carskim pociągu. Drewniany most prowadził na Kępę Barową, gdzie znajdowała się przystań statków kursujących między oboma brzegami rzeki. Korzystały z nich tysiące osób, część spieszyła na podgórski omnibus, którego rozkład jazdy, jak widać, 120 lat temu został dostosowany do norm jakie współcześnie obowiązują na niektórych liniach MZK.

Na której stacji wolno było przeładowywać zwłoki?

Sporo uwagi poświęciliśmy dziś transportowi kolejowemu sprzed 120 lat. Ten obraz byłby jednak niekompletny, gdybyśmy nie dodali jeszcze jednej ważnej informacji.

„Na przystanku kolejowym Karlsdorf, położonym z Bydgoszczy do Chełmży i Bydgoszczy do Torunia, wolno będzie odtąd przeładowywać zwłoki, fracht i bydło”.

Ważny ten komunikat pojawił się w przedostatnim wrześniowym numerze „Gazety Toruńskiej”, a dotyczył stacji, na której dziś wiszą tabliczki z napisem Bydgoszcz Wschód.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska