Sala na Jordankach została pomyślana jako obiekt wielofunkcyjny

<!** Image 3 align=none alt="Image 219339" >

Rozmowa z GRZEGORZEM GRABOWSKIM, prezesem Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki, o nadziejach związanych z budową nowego obiektu.

Oczekiwania mieszkańców i środowiska artystycznego wobec wielofunkcyjnej sali na Jordankach są ogromne. Nie obawia się Pan ich zderzenia z rzeczywistym programem?

Każdy ma jakieś wyobrażenia na temat tego, jak nowa sala powinna funkcjonować. Nie da się ich wszystkich zrealizować. Do dyspozycji będziemy mieli dwie sale - na 900 i 300 miejsc. Odpowiednia akustyka i wyposażenie pozwolą nam organizować imprezy, których do tej pory w Toruniu nie było. Będzie to również odmienny i ciekawy obiekt pod względem architektonicznym. <!** reklama>

Skupmy się na tym programie. Jaki ma Pan pomysł na to, aby zadowolić tych, którzy spodziewają się permanentnego wysypu gwiazd? Słyszałem nawet opinie, że teraz gwiazdy nie będą już koncertowały na Motoarenie, tylko na Jordankach.

Nie można porównywać tych dwóch obiektów. Motoarena jest przystosowana do koncertów na 10 tys. osób lub więcej. Sala na Jordankach nigdy nie będzie takim obiektem. Gwiazdy oczywiście będą się pojawiały, ale dostosowane do publiczności rzędu 900 lub 2-2,5 tys. osób przy zdemontowanej widowni. Nie będzie to zatem żaden odpowiednik koncertów plenerowych. Nastawiamy się głównie na gwiazdy muzyki poważnej, jazzowej. Artyści popowi czy rockowi z najwyższej półki przyciągają o wiele większą publiczność. I jak pokazuje przykład ostatniego koncertu Madonny w Warszawie, nie zawsze okazuje się to opłacalne.

Lokalni animatorzy, którzy znają toruński rynek imprez, uśmiechają się na to, twierdząc, że obiekt przez większość czasu będzie stał pusty.

Tak na pewno nie będzie. Sala na Jordankach została pomyślana jako obiekt wielofunkcyjny. Oprócz wydarzeń kulturalnych będą się w nim odbywały również imprezy o charakterze czysto komercyjnym - targi, konferencje. To oczywiste, że program będziemy starali się ułożyć w taki sposób, aby sala przez większość czasu była zajęta. Nie zapomnijmy, że na Jordankach swoją siedzibę będzie miała również Toruńska Orkiestra Symfoniczna. Z naszych wstępnych wyliczeń wynika, że obiekt powinien być wykorzystywany przez około 60 proc. dni w roku.

Wiadomo już, jakim CKK Jordanki będzie dysponować budżetem w roku otwarcia?

Według studium wykonalności koszty funkcjonowania obiektu wyniosą 5 mln zł rocznie. To podstawowe koszty eksploatacji, usług, płac. Jeśli chodzi o przychody, to zakładamy 3-3,5 mln zł. 10-15 proc. tej sumy będą stanowić wpływy z wynajmu 180 miejsc parkingowych. Jesteśmy już w tej sprawie umówieni z Urzędem Marszałkowskim. Mamy też podpisanych ponad 20 listów intencyjnych z instytucjami oraz organizatorami imprez, z czego wynika, że zainteresowanie organizacją wydarzeń w nowym obiekcie będzie duże. Sami również będziemy współorganizowali wiele imprez.

Podczas głosowania za budową sali Rada Miasta była podzielona. Radni PiS, choć byli przeciwko, wstrzymali się od głosu. Podobnie postąpiła część radnych PO. To znak, że CKK Jordanki mogą się stać i pewnie staną się elementem gry politycznej. Sala będzie pod ciągłym ostrzałem. Nie boi się Pan?

Sądzę, że najbardziej kryzysowy moment, gdy wielu powątpiewało w ten projekt, już minął. Podobnie było z mostem, gdy ważyła się sprawa jego powstania i lokalizacji. Gdy ruszyła budowa, a most stał się realny, nastawienie się zmieniło. Wierzę, że podobnie będzie z salą.