Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na półmetku Energa Manekin zawodzi. Teraz będzie już lepiej?

Maciej Czypek
Prezes Energi Manekina Krzysztof Piotrowski ma świadomość, że drużyna zawodzi, ale apeluje do kibiców o cierpliwość
Prezes Energi Manekina Krzysztof Piotrowski ma świadomość, że drużyna zawodzi, ale apeluje do kibiców o cierpliwość
Rozmowa z prezesem tenisistów stołowych Energi Manekina Toruń Krzysztofem Piotrowskim

Na początku roku został odwołany ze stanowiska i wykreślony z listy zarządu prezes PZTS, którego wybrano niespełna miesiąc wcześniej...
Niestety, to prawda. Polski Związek Tenisa Stołowego poinformował, że podczas czwartego posiedzenia w dniu 17 stycznia 2017 roku podjął uchwałę w sprawie odwoła-
nia Wojciecha Waldowskiego z funkcji członka zarządu PZTS z powodu działalności niezgodnej ze statutem związku, tj. rażącej niegospodarności i działalności na jego szkodę. Osiem głosów było „za”, zero „przeciw”, jeden się wstrzymał. W tej chwili tyle mogę powiedzieć.

Jak ocenia Pan pierwszą rundę rozgrywek w Pana klubie, pod względem sportowym i organizacyjnym?
Faktem jest, że jeszcze cała druga runda przed zespołem. Jednak od dłuższego czasu nie widać w poczynaniu zawodników wielkiej nadziei na korzystniejsze rezultaty. Czy mam na to jakiś pomysł? Pierwszą rundę należałoby podzielić na dwie części. Tę napawającą optymizmem, czyli pierwszą i niestety smutną część drugą. Tak naprawdę zawaliliśmy dwa mecze z teoretycznie najsłabszymi drużynami, Lęborkiem i Rzeszowem. Mieliśmy w nich po prostu pecha, a konkretnie Matsumoto, który nie wykorzystał piłek meczowych z Adamem Doszem, a prowadził 8:5 i w decydującym secie z Lakiejevem. Pod względem organizacyjnym Lotto Superliga to jedna z najsilniejszych lig na świecie, w pełni profesjonalna, z występującymi w niej najlepszymi zawodnikami globu. W tym roku jest zupełnie nieprzewidywalna, każdy może wygrać z każdym, przez co bardzo atrakcyjna i trzymająca w napięciu. Przypomnę tylko, że w zeszłym sezonie do utrzymania się w lidze wystarczyło dziewięć punktów, w tym ostatnia drużyna na półmetku ma już 10 „oczek”. Gdybyśmy wygrali te dwa mecze, teraz bylibyśmy w czubie tabeli z szansami na medal. Niestety, tak nie jest, ale taki jest sport. Cieszy natomiast fakt, że nasze mecze w Arenie Toruń - choć rozgrywamy je ze względu na dostępność hali w środku tygodnia, ogląda spora grupa kibiców (200-400 osób) i niejednokrotnie jest to grupa większa od przychodzących na koszykówkę czy siatkówkę kobiet.

Czego Wam brakuje, żeby było lepiej?
Przed rozpoczęciem sezonu, po ogłoszeniu składów okazało się, że wszystkie drużyny znacząco się wzmocniły. Liga stała się jeszcze silniejsza niż w roku poprzednim, a my przed sezonem ze względu na finanse rozstaliśmy się z liderem, Chenem Weixingiem. W jego miejsce pozyskaliśmy młodego Czecha, Pavla Sirucka. Mamy naprawdę fajną, młodą drużynę. Rzeczywistość dla nas może nie jest okrutna, ale czasami bolesna. My staramy się opierać drużynę na młodych zawodnikach, którzy w przyszłości mają stanowić o sile zespołu. Budowanie takiego teamu musi potrwać. Przed sezonem zapowiadałem, że stać nas na walkę o ten czwarty medal (są dwa brązowe), ale zdawałem sobie sprawę, że wszystkie dziewięć drużyn z miejsc od 4 do 12 w tabeli na to stać. Spodziewałem się, że różnice punktowe będą bardzo małe i tak jest. Nasi przeciwnicy na mecze przeciwko nam wystawiają najsilniejsze składy, obdzierając nas z ligowych punktów, a na inne mecze ze względów finansowych, dysponują okrojonym składem oddając punkty naszym przeciwnikom. Świadczy to jednak o tym, że czują przed nami respekt, przez co jesteśmy lekko „pokrzywdzeni”.

Czy to, co osiągnęliście w rozgrywkach Ligi Mistrzów (jedna wygrana) w pełni Was satysfakcjonuje?
Występy w Lidze Mistrzów możemy uznać za bardzo udane. Przyniosły bowiem zakładane cele. Walczyliśmy dzielnie z najlepszymi drużynami w Europie. Udało nam się odnieść pierwsze, historyczne zwycięstwo w tych elitarnych rozgrywkach, co z kolei sprawiło, że pozostał pewien niedosyt, gdyż było blisko zajęcia trzeciego miejsca w grupie, a to dałoby nam awans do ćwierćfinału Pucharu ETTU.
Końcówka pierwszej rundy była już bez trenera Wiszowatego, a z Matsumoto w podwójnej roli. Czy na dłuższą metę ma to jakieś szanse powodzenia?
Tak, rozstaliśmy się z trenerem Wiszowatym i choć mam do niego żal, że opuścił drużynę oraz klub w środku sezonu, to nie robię z tego żadnej tragedii. Czasem trzeba cofnąć się o mały kroczek, by szybciej iść do przodu. Udało nam się natychmiast dogadać z Matsumoto i pracujemy dalej. Tym, co zaprezentował w pierwszym miesiącu pracy jako szkoleniowiec, jestem zachwycony. Szybko dotarł do zawodników. Z tego, co widzę i słyszę, wspaniale im się razem współpracuje. Jest dla nich autorytetem. Czołowi zawodnicy świata to profesjonaliści. Wierzę, że zarazi tym profesjonalizmem naszych młodych wychowanków. Czy ten projekt podwójnej roli trenera i zawodnika będzie mógł być realizowany na dłuższą metę? Czasami coś, co miało być krótkotrwałe, trwa wiecznie. Wolałbym, by trener był trenerem, a zawodnik zawodnikiem. Dobry trener z wiedzą i doświadczeniem na poziomie Matsumoto to ogromne pieniądze, na które naszego klubu na dziś na pewno nie stać. Brazylijczyk, na razie, będzie występował w podwójnej roli jeszcze przez dwa miesiące. Trwają rozmowy, jeżeli chodzi o dalszą współpracę i przyszły sezon. Czy się dogadamy - nie wiem. Na razie są duże rozbieżności finansowe.
Czy przeniesienie z Gdańska do Torunia i tworzenie grupy szkoleniowej z Cazuo Matsumoto i Konradem Kulpą było strzałem w „10”, czy wręcz przeciwnie?
Przeniesienie zawodników do Torunia było strzałem w „10”. Mamy silną grupę treningową zawodników na miejscu, co musi zaprocentować w przyszłości. Korzystają z tego wszyscy, a przede wszystkim młodzi wychowankowie klubu, którzy na co dzień mogą przebywać z najlepszymi, podpatrywać i korzystać z ich rad. Proszę mi wierzyć, że wiele klubów nam tego zazdrości. Dla układu tabeli nie ma znaczenia, czy zawodnicy trenowaliby w Gdańsku czy w Toruniu. Jeżeli jednak mamy coś budować, to tylko i wyłącznie na swojej działce. Miejsce w tabeli nie jest na dziś satysfakcjonujące, ale mam nadzieję, że w drugiej rundzie zdobędziemy trochę więcej punktów i utrzymamy się w Superlidze. To nie jest prosta sprawa, choćby dlatego, że lider naszego zespołu jest obecnie sklasyfikowany na 90. miejscu w rankingu światowym, a liderzy chyba wszystkich pozostałych drużyn są notowani wyżej. Na zawodnika z czołowej dziesiątki, czy dwudziestki świata nas nie stać, a przypominam, że kilku takich w Lotto Superlidze występuje. Nasi zawodnicy są młodzi i grają z dnia na dzień coraz lepiej. Kiedyś musi nadejść taki czas, że przeskoczą tych starszych, którzy z kolei z każdym dniem są coraz słabsi. To tylko kwestia czasu. Proszę tylko o cierpliwość.

Przed rozpoczęciem sezonu, po ogłoszeniu składów okazało się, że wszystkie drużyny znacząco się wzmocniły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska