Toruń miastem młodych

Demograficzny obraz miasta zmienił się nieco przez ostatnie lata. Z roku na rok Toruń ma mniej mieszkańców, a liczby pokazują, że coraz mniej osób decyduje się na sformalizowanie związku.

<!** Image 3 align=none alt="Image 184381" sub="Z danych toruńskiego Urzędu Stanu Cywilnego wynika, że w Toruniu rodzi się coraz więcej chłopców. Na zdjęciu dzieci z Przedszkola Miejskiego nr 4: Kuba, Kuba, Julia, Kuba i Kuba /Fot.: Grzegorz Olkowski">- W Toruniu przeważają ludzie młodzi i w średnim wieku. W 2009 roku w przedziale 19-60 lat znajdowało się prawie 121 tys. torunian, w roku 2010 - 122,9 tys., w 2011 - 124,3 tysiąca osób - informuje Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prezydenta Torunia.

Liczba mieszkańców Torunia w 2009 roku wynosiła 193 tysiące, rok później 192 tysiące, a w minionym roku 191,3 tysiąca. Wciąż dominują kobiety. W 2011 roku w naszym mieście było ich 102,7 tysiąca, mężczyzn zaledwie 88,6 tysiąca.

<!** reklama>Być może za kilkadziesiąt lat proporcje pomiędzy liczbą kobiet a mężczyzn wyrównają się. Możliwe nawet, że w niewielkim stopniu panowie przewyższą panie liczebnością. Dane z Urzędu Stanu Cywilnego pokazują bowiem, że w naszym mieście rodzi się coraz więcej chłopców. Jeszcze kilkanaście lat temu częściej rodziły się dziewczynki, natomiast obecnie rejestruje się o około 1-3 procent więcej narodzin dzieci płci męskiej. W 2011 roku na świat przyszło 51,15 procent chłopców.

Więcej rozwodów

Wygląda na to, że instytucja małżeństwa w oczach torunian przez lata straciła na wartości. Obecnie w Toruniu mamy więcej rozwodów niż ślubów.

- Liczba rozwodów wzrosła na przełomie lat 2005/2006. Od 2006 roku ich liczba nie spada poniżej pięciuset - mówi Wiesława Umżyńska z Urzędu Stanu Cywilnego w Toruniu.

W 2005 roku w naszym mieście rozwiodły się 484 małżeństwa, rok później rozwodów było już o 112 więcej. W ubiegłym roku rozstało się 500 par, a w tym roku zdążyło to zrobić 46 małżeństw.

Natomiast liczba ślubów z roku na rok spada. Młodzi rezygnują z wesela i decydują się na życie „na kocią łapę”. Wiek, w którym pary idą do ołtarza, także rośnie. Ludzie decydują się na ten krok coraz później. - Ślub wzięłam mając trzydzieści jeden lat. Uważam, że w życiu ważna jest stabilizacja materialna. Po ślubie od razu zdecydowaliśmy się na dziecko. Jak mielibyśmy zapewnić mu byt, nie mając stałej pracy i mieszkania? - pyta pani Katarzyna, która pracuje w biurze.

Nie czują presji

Od kiedy stare panny i starych kawalerów zastąpili single, ludzie nie czują presji, która kazałaby im na siłę szukać drugiej połówki. Rynek pracy otworzył się na panie, które pragną realizować się nie tylko jako matki, ale też chcą zrobić karierę zawodową. Dane z USC to potwierdzają. W 2010 roku cywilne małżeństwa zawarło 485 par, natomiast w 2011 462. W tym roku, w związek małżeński wstąpiło dwadzieścia par.

Choć młodzi ludzie coraz częściej decydują się na konkubinat, większość dziewcząt pytanych o chęć wzięcia ślubu odpowiada, że to dla nich ważna tradycja. - Ja już teraz nie mogę oderwać wzroku od witryn sklepowych, za którymi na manekinach wiszą bajkowe suknie ślubne. Chcę kiedyś włożyć na siebie jedną z nich i powiedzieć sakramentalne „tak”. Moja babcia czeka na ten dzień i nie wyobrażam sobie, że miałabym postąpić inaczej niż zgodnie z tradycją - swoimi odczuciami podzieliła się z nami studentka Kasia, która nazwiska nie zdradza, by nie pospieszać chłopaka do wizyty u jubilera.

Skoro panie nadal marzą o białej sukni, to być może mężczyźni marzą o wiecznym kawalerstwie?

- Mam narzeczoną, ale daty ślubu nie wyznaczyliśmy. Myślę, że oświadczyny są dowodem na to, że chcę z nią związać przyszłość. Deklaracja na papierze szczęścia nie daje - mówi pan Jakub, informatyk.