[break]
Czy można żyć bez dojazdu do własnego domu? W ten sposób przez kilka ostatnich lat funkcjonowała wielopokoleniowa rodzina z ulicy Rudackiej. Powiedzieli „stop”, gdy w maju do seniora rodziny nie mogła dojechać karetka, kiedy gorzej się poczuł. Wtedy przyszli do redakcji „Nowości”.
Współpraca urzędników
- Nie mieliśmy jak wypróżnić szamba, nie mogliśmy niczego kupić przez internet, bo kurier nie dojechał - opowiada pani Marzena z ulicy Rudackiej. - Do własnego domu musieliśmy się przeciskać opłotkami, po jakiś ścieżkach. Najgorsze jednak było to, że w razie pożaru nie dojechałaby do nas straż, a w razie choroby - karetka. Tak dłużej nie dało się żyć.
Jak to się stało, że mieszkańcy domu zostali pozbawieni dojazdu, dziś nikt nie potrafi wyjaśnić. W tle jest konflikt sąsiedzki sprzed lat.
Sprawą postanowiliśmy zainteresować Miejski Zarząd Dróg w Toruniu. I tu miła niespodzianka - urzędnicy bez zwłoki postanowili pomóc. Nad rozwiązaniem sytuacji pracowali wspólnie urzędnicy z MZD oraz Wydziału Gospodarki Komunalnej. I się udało.
Sami byśmy sobie nie poradzili. Już próbowaliśmy, bez skutku. Dziękujemy „Nowościom” za pomoc. - mieszkańcy ulicy Rudackiej 76a
- Został utwardzony dojazd do posesji od strony drogi dojazdowej wybudowanej w ramach budowy mostu, w przebiegu zgodnym z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Mam nadzieję, że ułatwi to życie mieszkańcom - mówi Rafał Wiewiórski, dyrektor MZD w Toruniu.
- Sami byśmy sobie nie poradzili. Już próbowaliśmy wcześniej, bez skutku. Bardzo dziękujemy „Nowościom” za pomoc - mówią zadowoleni mieszkańcy ulicy Rudackiej 76a.
Zwierzęta to nie rzeczy!
Zadzwoniła do nas mocno zaniepokojona właścicielka działki rekreacyjnej na Rudaku.
Pani Halina martwi się o los zwierzaków pozostawianych na działkach przez właścicieli. Problem w tym, że ci potrafią się nie pojawiać nawet przez tydzień. Kobieta liczy, że apel na naszych łamach pomoże.
- Nie chcę sobie robić wrogów, ale chyba będę zmuszona zadzwonić na policję. Na jednej z działek jest pies, do którego właściciel przyjeżdża tylko w niedzielę. Daje mu wtedy jedzenie i dużo wody - opowiada nasza Czytelniczka. - To jednak żadne rozwiązanie. Kiedy pada, to karma robi się rozmięknięta i niejadalna. Kiedy jest upał, to woda zamienia się w kwitnącą breję. To zwierzę jest głodne i spragnione. Aż serce mnie boli.
Uwaga zwracana właścicielowi nie pomogła. Mężczyzna w swoim postępowaniu nie widzi nic złego. Do psa przyjeżdżać częściej nie może, bo pracuje, a do domu go nie weźmie, bo mieszka w bloku.
W podobnej sytuacji są też koty, które teoretycznie mają właścicieli, ale w rzeczywistości żyją jak środowiskowe.
- Jest tu starsza pani, która nad niczym nie panuje. Niby daje kotom jedzenie, ale one nie są wysterylizowane. Już dwie kotki mają młode. Jedna wyprowadziła trójkę kociąt, druga czwórkę. Jak tak dalej pójdzie, będziemy tu mieli kociarnię, której nie da się wykarmić - dodaje pani Halina.
Kwestie opieki nad zwierzętami i odpowiedzialności ich właścicieli reguluje Ustawa o ochronie zwierząt. W myśl jej zapisów każdy, kto pozostawia czworonoga bez opieki bądź się nad nim znęca, powinien się liczyć z karą grzywny, a jeśli działa ze szczególnym okrucieństwem - nawet więzienia.
Warto wiedzieć
Czytelnicy sygnalizują
- Drażnią mnie chaszcze przy ulicy Turystycznej, a konkretnie przy zjeździe ze Skarpy do Kaszczorka - dzwoni Czytelniczka.
Kilka lat temu posadzono tam jakieś płożące rośliny, ale nikt o nie nie dbał. Wszystko przerosło gigantycznymi chwastami i teraz dosłownie straszy. Sądzę, że to jest teren prywatny, ale czy nie można jakoś nakłonić czy zmusić właściciela, żeby zrobił z tym porządek? W końcu jest straż miejska. Przecież taki teren w tak pięknym miejscu psuje wizerunek całego miasta!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?