Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Śmierć przed wytwórnią kropli życia. Na ulicy Chełmińskiej w biały dzień błysnął nóż

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Z prawej strony, na fasadzie kamienicy przy Chełmińskiej 6 widać szyld fabryki Hirschfelda, jednej z najstarszych toruńskich wytwórni trunków. To właśnie przed nią 120 lat temu, został ugodzony nożem robotnik Simson
Z prawej strony, na fasadzie kamienicy przy Chełmińskiej 6 widać szyld fabryki Hirschfelda, jednej z najstarszych toruńskich wytwórni trunków. To właśnie przed nią 120 lat temu, został ugodzony nożem robotnik Simson Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
W styczniu 1903 roku redakcja „Gazety Toruńskiej” doczekała się własnego telefonu. Za trzy minuty rozmowy z bliższej okolicy, trzeba było zapłacić 25 fenigów. Połączenie zamiejscowe, na przykład z Gdańskiem, kosztowało jedną markę. Trzeba było tylko poprosić centralę o połączenie z numerem 330 w Toruniu.

Obejrzyj: Atrakcje z okazji 550-lecia urodzin Mikołaja Kopernika

od 16 lat

Ludzie byli kiedyś niezwykle nerwowi. I najwyraźniej silnie drżały im ręce. Czasami trzeba je było obciążyć kamieniem lub cegłą, bądź usztywnić schowanym w rękawie nożem. Tak się działo nie tylko w ciemnych zaułkach, mrocznych knajpach, bądź pod koszarami, albo w okolicach portu. Kamienie latały, a noże błyskały nawet w samym centrum i to w biały dzień. Toruń sprzed lat przemierzamy różnymi trasami, czemu więc tym razem nie zacząć od szlaku wyznaczonego mordobiciami?

Polecamy

„Robotnika Flotowskiego zaczepiło kilku łobuzów w pobliżu domu gminnego – donosiła z Mokrego „Gazeta Toruńska” pod koniec stycznia 1903 roku. - Powstała sprzeczka, potem kłótnia, a w końcu zaczęli łobuzi rzucać kamieniami do Flotowskiego, który ukrył się przed domem gminnym. Wtem wyszedł urzędnik, kamień rzucony za Flotowskim trafił urzędnika w oblicze z taką siłą, że krew trysła. Łobuzi widząc co zrobili, rozbiegli się”.

Gdzie dokładnie zostało uszkodzone oblicze urzędnika?

Oblicze urzędnika zostało uszkodzone przed wejściem do budynku przy ul. Kościuszki 24, tam bowiem do 1906 roku znajdował się Urząd Gminy Mokre. Łobuzi rozbiegli się na tyle skutecznie, że w związku z tą sprawą więcej już o nich historia nie usłyszała, w każdym razie, jak dotąd nie znaleźliśmy na to żadnych dowodów. Nieco inaczej wyglądała sprawa bójki na ul. Chełmińskiej.

„Robotnika Lewandowskiego z Mokrego napastowało kilku łobuzów, z którymi się posprzeczał – pisała 120 lat temu „Gazeta Toruńska”. - Lewandowski groził użyciem noża, jeżeli go nie pozostawią samemu sobie. Kiedy do niego robotnik Simson zakradł się chytrze z tyłu, L. Przewrócił się i zamaszyście ukłuł go nożem w kark, tak iż zadrasnął tętnicę. Simsona umieszczono w domu chorych, jednakże wkrótce skonał. Lewandowskiego aresztowano. Bójka zdarzyła się przed destylacyą Hirschfelda. Uczestnicy bójki byli wszyscy pijani”.

Kilka dni później gazeta opublikowała kolejną informację w tej sprawie.

„Na rozkaz sądowy pruto zwłoki robotnika Simsona, którego zakłuto za białego dnia przed destylacyą przy ul. Chełmińskiej, poczem je pochowano”.

Kto założył toruńskie zakłady spirytusowe na Mokrem?

W sumie może trudno się dziwić, że na początku XX wieku wśród naszych przodków sporo było osób gwałtownych i brutalnych. Lektura doniesień o pruciu zwłok nie mogła nastrajać zbyt pokojowo, nas w każdym razie skłania do zmiany kursu. Tym bardziej, że destylacja Hirschfelda miło nam się kojarzy – nie ze względu na produkowane przez nią trunki, bo ich smaku już najstarsi torunianie nie pamiętają, ale na historię. Przed laty udało nam się ustalić, że to właśnie Hirschfeldowie byli twórcami fabryki działającej do dziś przy ul. Olbrachta, do 1920 roku nazywanej ulicą Spirytusową. Fabryka, czyli późniejszy Polmos, została otwarta w kwietniu 1884 roku, korzenie samej firmy sięgały jednak do roku 1848, w każdym razie już kilka lat przed ekspansją na Mokre, Georg (Gerson) Hirschfeld reklamował się jako właściciel najstarszej wytwórni trunków w Toruniu. Produkował m.in. krople życia i gorzką pomarańczówkę. Jak już wiele razy wspominaliśmy, krople były jednym z najbardziej rozpoznawalnych toruńskich produktów tamtych czasów. Swoje wersje wytwarzał w zasadzie każdy, a procent producentów trunków procentowych był wtedy w Toruniu bardzo wysoki. Wyroby Hirschfelda cieszyły się wielkim powodzeniem w zasadzie na całym świecie. Na początku lat 90. XIX wieku firma chwaliła się medalami zdobytymi w: Melbourne (w 1881 roku), Grazu (1890), Królewcu (1875) i Bydgoszczy (1880).
Po Georgu stery przedsiębiorstwa przejął Natan Hirschfeld i to on zbudował fabrykę na Mokrem. Zrobił to ulegając naciskom władz, które bardzo chciały wyprowadzić bardzo niebezpieczną gałąź przemysłu poza ciasno zabudowane centrum.

Czym wyróżniał się szyld firmy Hirschfeldów?

Natan Hirschfeld opuścił matecznik przy ul. Chełmińskiej 6, jednak po kilku latach sprzedał fabrykę na Mokrem Wolfowi Sultanowi, swojemu konkurentowi z ul. Szerokiej 24 i wrócił na Chełmińską. Charakterystyczny szyld „destylacyi” – ul z krążącymi wokół niego pszczołami – widać na jednej z popularniejszych toruńskich pocztówek z początku XX wieku.

Polecamy

Kończąc ten wątek dodajmy jeszcze, że ostatnią przedstawicielką rodu w Toruniu była Lucie Hirschfeld, która w 1929 wyjechała do Niemiec. Zanim to uczyniła mieszkała w kamienicy przy Bydgoskiej 50.

Wracamy do stycznia 1903 roku. Noże błyskały tylko na miejskim marginesie. Nawet jeśli czasami zdarzało się im pójść w ruch gdzieś w centrum, to jednak nie kładły się cieniem na reszcie. Toruń był wtedy miastem kultury i postępu.

Ile kosztowały rozmowy telefoniczne miejscowe i zamiejscowe?

„Do tej pory posługiwaliśmy się numerem pana Buszczyńskiego, od dnia dzisiejszego mamy telefon własny pod numerem 330 i można teraz telefonem zwracać się bezpośrednio do naszej redakcyi, ekspedycyi i drukarni – informowała z dum „Gazeta Toruńska” 25 stycznia 1903 roku. - Zamiejscowi płacą za trzy minuty rozmowy w bliższej okolicy aż po Grudziądz, 25 fenigów. W dalszej, na przykład w Nowem, Pelplinie, Gniewie i Nowemmieście 50 fen. Dalej, np. Oliwie, Wejherowie, jedną markę”.

W tamtych czasach wszystkie połączenia były zamawiane, zatem z telefonu można było korzystać jedynie w godzinach pracy centrali. Pod tym względem możliwości stawały się jednak coraz większe, ponieważ w kolejnych miastach wprowadzano dyżury nocne. Oficjalnie noc trwała wtedy latem od godz. 21 do 7, zaś zimą między godz. 21 i 8. Aha, jakby co, to telefon Sylwestra Buszczyńskiego, z którego wcześniej korzystała redakcja, miał numer 211.

Jaką inwestycję dofinansowało w Toruniu ministerstwo oświaty?

Przykład galopującego postępu mamy już za sobą, ale wspominaliśmy również, że Toruń był wtedy miastem bardzo kulturalnym. 120 lat temu ostatecznego kształtu nabierał projekt nowego teatru, którego budowę miał wesprze finansowo rząd. Z Berlina miały również popłynąć pieniądze na renowację jedynego w Toruniu grobu królewskiego.

„Minister oświaty udzielił tutejszemu niemieckiemu towarzystwu naukowemu 470 marek zapomogi na odnowienie grobowca królewnej Anny Wazówny w kościele N. Maryi Panny w Toruniu” – podała do wiadomości polski dziennik pod koniec stycznia 1903 roku.

Przypomnijmy, że renowacja grobowca rozpoczęła się wiosną A. D. 1902. W przedsięwzięciu tym udział swój miały koronowane głowy.

"Odnowieniem pomnika Anny Wazównej w kościele Najśw. Maryi Panny zajęło się tutejsze niemieckie towarzystwo naukowe Copernicusverein. Na odnowienie otoczenia pomnika księżniczki szwedzkiej wydano dotychczas 700 marek, fundusz zawiera jeszcze 300 marek, które starczyć mają na koszta odnowienia pomnika samego - informowała "Gazeta Toruńska" 11 maja 1902 roku. - Nawiasowo dodając, niemieckie towarzystwo naukowe rozporządza pieniędzmi szwedzkimi, bo na odnowienie pomnika urządzono w Szwecyi składkę".

O tej zbiórce toruńska prasa informowała na początku 1900 roku. Zaangażowała się w nią rodzina królewska, królowa Szwecji wyłożyła 200, zaś następczyni tronu 50 koron. Renowacja była konieczna, ponieważ grobowiec królewny (a nie jak pisała "Gazeta" księżniczki, był w bardzo złym stanie.

Polecamy

Styczeń 1903 roku różnił się od obecnego. Na zamarzniętym Kaszowniku (który również nie przypominał tego dzisiejszego) otwarto lodowisko. W weekendy łyżwiarzom przygrywała orkiestra wojskowa i w ogóle czekało na nich sporo różnych atrakcji.

Kto będzie budował chełmińskie forty?

Cóż się w tym czasie działo w Chełmnie – może ktoś zapyta? Odpowiemy, że sporo.

„Z początkiem wiosny nastąpi budowa nowych twierdz obronnych – informowała „Gazeta Toruńska” na koniec stycznia 1903 roku. - Prace powierzono toruńskiej firmie budowlanej G. Soppart".

Przypomnijmy, że decyzja o budowie nowoczesnej twierdzy zapadła wiosną 1901 roku. Prace przy pierwszym forcie rozpoczęły się w czerwcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska