Wraz ze słabnącym popytem na rozmowy z budek telefonicznych, ich największy polski operator, Orange Polska, planuje zlikwidować 5 tysięcy z nich, także w Toruniu. Chyba że zarządca obiektu, w którym stoją, zażyczy sobie ich pozostawienia. Zniknąć mają aparaty nieopłacalne, a więc te najmniej używane.
- Na razie analizujemy to, jak poszczególne aparaty są wykorzystywane - mówi Maria Piechocka, rzecznik prasowy Orange. - Zliczamy rozmowy wychodzące i przychodzące, dlatego ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęto. Nie wiemy tym samym, gdzie i ile aparatów zostanie zlikwidowanych.
Według wyliczeń operatora w całej Polsce jest obecnie 14.200 czynnych budek telefonicznych. Problem w tym, że ich zwolenników jest już bardzo mało. Tylko 5 procent Polaków nadal chce z nich korzystać. Samo Orange, które zastąpiło dawną Telekomunikację Polską, nie ma już także prawnego obowiązku utrzymywania takich aparatów. Tym bardziej że zyski z nich są bardziej niż symboliczne i w lwiej części trafiają na konto innych firm, oferujących tanie rozmowy z kart impulsowych.
Impuls do likwidacji
W Toruniu mamy obecnie 79 aparatów. Tymczasem jeszcze 5 lat temu było ich... ponad 220. Dla porównania w Bydgoszczy są jeszcze 142 takie urządzenia, a 5 lat temu - 401. W całym województwie było ich wówczas 2427. Dziś? 729 sztuk.
Taka sytuacja przekłada się w oczywisty sposób na zapotrzebowanie na karty impulsowe. „Nowości” sprawdziły, czy są one dostępne w kilku potencjalnych punktach sprzedaży w centrum miasta.
W jednym z nich ostatni nabywca takiej karty trafił się 2 lata temu! Tam też produkt ten wycofano ze sprzedaży. W innych miejscach nadal można je kupić, choć chętnych jest coraz mniej. Jeśli już się pojawią, to są to osoby starsze, stroniące od nowinek technologicznych, a więc i telefonów komórkowych.
- Kuriozalna sytuacja jest na poczcie na Rynku Staromiejskim. Są tam budki, ale już kart do nich nie można tam kupić. Klienci często się na to uskarżają - mówi jeden ze sprzedawców.
Z budek korzystają jednak w dalszym ciągu pacjenci zakładów leczenia uzależnień, petenci w urzędach pocztowych, pasażerowie w portach lotniczych i wczasowicze w ośrodkach wypoczynkowych. Sporą popularnością budki cieszą się także wśród... dzieci.
Chodzi o pacjentów szpitalnych oddziałów pediatrycznych. Budki pojawiły się na nich w 2003 roku wraz z akcją Fundacji Orange „Telefon do Mamy”.
Dzwonią do mamy
- W całym województwie kujawsko-pomorskim działa 50 takich żółtych urządzeń, a w całej Polsce 1005 - wylicza Maria Piechocka. - Program funkcjonuje w ten sposób, że mali pacjenci tych oddziałów otrzymują darmowe karty telefoniczne, dzięki którym mogą dzwonić do swoich bliskich. „Telefony do Mamy” funkcjonują już 11 lat. W samym Toruniu jest obecnie jeszcze 10 „Telefonów do Mamy”.
Warto wiedzieć
Telefon do Mamy nadal dzwoni
- W całej Polsce na dziecięcych oddziałach szpitalnych działa 1005 „Telefonów do Mamy”.
- W ciągu 10 lat działania programu skorzystało z nich ok. 3 mln małych pacjentów.
- Wartość 1,65 mln przekazanych kart impulsowych wynosi przeszło 14 mln złotych.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?