Chodzi o zdarzenie u zbiegu ulic Podgórnej i Kościuszki, o którym 3 listopada było głośno w całej Polsce. Na stojący na światłach tramwaj linii nr 2 jadący w kierunku ulicy Wschodniej najechał tramwaj linii nr 3, w który po krótkim czasie uderzyła kolejna „dwójka”.
Tramwaj wpada w poślizg
Jak podkreślali świadkowie, skutki zderzenia wyglądały fatalnie. Niektórzy pasażerowie mieli zakrwawione głowy, ktoś stracił zęby, wielu było poturbowanych. Na szczęście na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby ratunkowe: policja, straż pożarna, momentalnie podjeżdżały też karetki pogotowia, zabierając kolejnych poszkodowanych. Ostatecznie do toruńskich szpitali trafiło 21 osób. Zdecydowana większość z nich po opatrzeniu mogła jednak wrócić do domów.
Zobacz także: Apel przeciw budowie osiedla na terenie dawnego obozu jenieckiego!
Od razu pojawiły się pytania o przyczynę tego niebezpiecznego zdarzenia na torach. Pasażerowie mówili o mało skutecznym hamowaniu, mogącym świadczyć o awarii hamulców. Z drugiej strony wydawało się mało prawdopodobne, by hamulce jednocześnie zawiodły w dwóch wozach. Policjanci stwierdzili, że motorniczowie byli trzeźwi. Dwoje z nich, tych prowadzących tramwaje, które najechały na stojący wóz, zostało ukaranych mandatami w wysokości 500 zł za spowodowanie kolizji.
Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu od razu powołał też wewnętrzną komisję, która miała ustalić przyczynę kraksy. Jej wnioski (swą pracę komisja zakończyła w styczniu) są jednoznaczne. Jako przyczynę kolizji komisja wskazała niedostosowanie prędkości do panujących warunków drogowych, które w feralny czwartek 3 listopada w godzinach popołudniowych pogorszyły rozpoczynające się opady deszczu. Na dodatek - zdaniem komisji - kierująca tramwajem linii nr 3 oraz motorniczy jadącej nieco później „dwójki” po ruszeniu z przystanku „Warneńczyka” nabierali prędkości mimo ograniczonej widoczności za łukiem drogi. Gdy zauważyli stojący tramwaj, zaczęli gwałtownie hamować. To zaś spowodowało poślizg tramwaju i znaczne wydłużenie drogi hamowania, a w efekcie kolizję.
- Zawinili motorniczowie prowadzący tramwaje, które najechały na stojący wóz - Paweł Trawiński z MZK zapewnia, że wszystkie wozy uczestniczące w kraksie były sprawne technicznie, nie stwierdzono jakiejkolwiek usterki. - Decyzją przełożonych zostali oni odsunięci od prowadzenia tramwajów, zaś po wygaśnięciu umów o pracę na czas określony, zakończyła się też ich współpraca z MZK.
Wiele wskazuje zatem na to, że chodzi raczej o pracowników młodych stażem. Paweł Trawiński zastrzega jednak, że nie ma podstaw, by twierdzić iż były to osoby niedoszkolone: - Zaliczyły bardzo rygorystyczne egzaminy, które musi przejść każdy motorniczy.
Śledztwo trwa
Czy konsekwencje dla motorniczych będą jeszcze poważniejsze? Zebrany przez policjantów materiał dowodowy oceniała Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum - Zachód, która ostatecznie wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej zdrowiu wielu osób. Czyn ten zagrożony jest karą od trzech miesięcy dopięciu lat pozbawienia wolności.
- Obecnie czekamy na uzupełniającą opinię medyczną dotyczącą charakteru obrażeń jednego z pokrzywdzonych - mówi Bartosz Wieczorek, p.o. zastępcy prokuratora rejonowego. - Po jej uzyskaniu zostanie podjęta decyzja, czy motorniczym albo któremuś z motorniczych uczestniczących w zdarzeniu zostaną przedstawione zarzuty nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, czy też postępowanie zostanie umorzone.
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?