Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w gangsterskim filmie. Przerywamy na chwilę nasze rodzinne opowieści i puszczamy się w pogoń za złodziejami [Album Rodzinny]

Dariusz Meller
Skazany Karol Nowak mógł trafić do więzienia na Świętym Krzyżu
Skazany Karol Nowak mógł trafić do więzienia na Świętym Krzyżu Ze zbiorów I. Tokarskiej
W okresie międzywojennym, dzięki łatwej dostępności do broni, ulice polskich miast były często miejscem strzelanin, niczym w Ameryce w czasach Al Capone.

Do jednej z takich strzelanin nich doszło w lutym 1926 r. również w Toruniu. Dwaj nieznajomi przyjechali do miasta i zameldowali się w hotelu „Pod Modrym Fartuszkiem”. Następnie, jako że mieli dość liche ubrania, „obkupili się”: jeden w firmie „Hamerski”, drugi zaś u „Buzy”. Potem ostrzygli się i ogolili w jednym z najznamienitszych w mieście zakładów fryzjerskich, u Zaremby na ul. Mostowej, gdzie „wstęp ułatwił im wytworny strój”. Następnie wsiedli do dorożki samochodowej nr 26 i kazali się zawieźć do zakładu kąpielowego przy ul. Łaziennej, który był jednak nieczynny. Poszli więc do hotelu „Pod Orłem” i tam zażądali kąpieli.

I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie poprosili portiera o zniszczenie ich poprzednich ubrań, które mieli w walizce. W czasie, gdy obaj panowie zażywali kąpieli, czujny portier zawiadomił policję. Przysłano wywiadowcę Kosińskiego, który dotarł na miejsce akurat w momencie, gdy jegomoście, odświeżeni i wykąpani, zamierzali opuścić hotel. Natknął się na nich w holu hotelowym i zażądał wylegitymowania się. W odpowiedzi jeden z nich wydobył z rękawa płaszcza - jak później zeznali świadkowie - rewolwer i oddał kilka strzałów do policjanta, raniąc go ciężko w głowę. Następnie obydwaj wybiegli z hotelu i rzucili się do ucieczki, w kierunku ul. Szerokiej. Później pobiegli Łazienną, św. Jana, Żeglarską i Rabiańską, cały czas się ostrzeliwując (jeden strzelał, drugi ładował broń i mu ją podawał).

Na ulicach przebywało w tym czasie wielu przechodniów, co utrudniało pościg. Bandyci wybiegli z ul. św. Ducha przez Bramę Klasztorną i dobiegłszy do Wisły wskoczyli na stojącą obok rampy kolejowej platformę zaprzężoną w dwa konie (woźnica na odgłos strzałów ukrył się za wagonami). Skradzioną platformą bandyci udali się na Bydgoskie Przedmieście, gdzie widziano ich na ul. Konopnickiej i Mickiewicza. Wg późniejszych doniesień bandytom udało się dojechać do portu drzewnego w Górsku i ulotnić w okolicznych lasach.

Oprócz wywiadowcy Kosińskiego, którego kula ugodziła w usta i wyszła z drugiej strony w okolicy karku, ranni zostali również: przechodząca ul. Szewską Eugenia Starkowa, zamieszkała przy ul. Konopnickiej 15, postrzelona dość poważnie w lewą nogę, oraz posterunkowi Wesołowski i Liedtke, którzy odnieśli lżejsze rany.

Wpadli w Łęczyckiem

Trzy dni po strzelaninie w Toruniu bandyci byli nadal nieuchwytni, a ślad po nich urwał się w Aleksandrowie Kujawskim. Udało się tylko ustalić ich nazwiska. Wytypowano, że byli to: W. Stachurski z Rubinkowa pod Toruniem i znany policji Dębek, ukrywający się od dłuższego czasu w Gdańsku.

Do Torunia przybyli dzień wcześniej z Włocławka, gdzie dokonali napadu rabunkowego na sklep Kazimierza Szatkowskiego, któremu zrabowali 3 tys. zł. Okradziony Szatkowski przyjechał do Torunia i w porzuconej przez bandytów walizce znalazł klucze od swej hurtowni, zabrane przez bandytów w czasie napadu. Rozpoznał też ich ubrania.

Jak zdołano później ustalić, bandyci uciekli pieszo w stronę Brześcia. 4 kilometry od Włocławka wynajęli od kolonisty Brümera furmankę, którą dotarli do Nieszawy. Tu w hotelu Kowalskiego zjedli sutą i obficie zakrapianą kolację, po czym inną furmanką udali się na stację kolejową, skąd pociągiem odjechali do Torunia.

Zbiegłych bandytów ujęto po kilku tygodniach w Łęczyckiem. Okazało się, że pierwotna ich identyfikacja była błędna. Byli nimi bowiem: niejaki Andrzejczak i Karol Nowak. Andrzejczak w momencie aresztowania popełnił samobójstwo, strzelając sobie w pierś.

Karol Nowak został zatrzymany i w grudniu 1926 r. stanął przed sądem w Toruniu. Nowak urodził się w Łęczycy w 1899 r., z zawodu był malarzem pokojowym. W czasie I wojny światowej uciekł do Krakowa i wstąpił do I Brygady Legionów, gdzie dosłużył się stopnia wachmistrza. W 1917 r., po rozwiązaniu Legionów, został wcielony do 13. pułku, z którego uciekł do Warszawy i wstąpił do tworzącego się tam tzw. polskiego Wehrmachtu, gdzie ukończył nawet szkołę podoficerską. Później uczestniczył w różnych bitwach, walczył też w powstaniu śląskim.

Proces w Toruniu

Przydzielony do 27. pułku kawalerii sprzedał wraz z innymi trzy konie pułkowe, za co został wydalony z wojska i skazany na 3 lata więzienia. Po wyjściu na wolność w 1925 r. zajmował się szmuglem tytoniu gdańskiego, po czym doszło do opisywanych tu wydarzeń włocławsko-toruńskich.

W trakcie procesu w Toruniu, po przesłuchaniu pierwszych świadków, tj. wywiadowcy Kosińskiego i pracowników hotelu „Pod Orłem”, trybunał udał się na wizję lokalna do tego hotelu. Przed hotelem zgromadziły się tłumy ciekawskich torunian. Po powrocie na salę rozpraw zeznawali następni świadkowie, w tym policjant wysłany na pomoc Kosińskiemu, który potem gonił uciekających bandytów i w którego kierunku Nowak oddał ok. 10 strzałów.

O godz. 20 sąd przy wypełnionej po brzegi publicznością sali ogłosił wyrok. Karol Nowak został skazany na 15 lat więzienia i 10 lat pozbawienia praw publicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska