Ze względu na swoją architekturę dom ten niekiedy nazywany jest dworkiem. Znam jego dzieje przez przyjaźń z jego poprzednią właścicielką, która mieszkała w nim w latach 1935-1988. Pani Zofia Grajkowska skończyła 95 lat i chociaż od czasu, kiedy wyprowadziła się z naszego domku, minęło ponad pół wieku, nadal utrzymujemy znajomość.
Wspomnianą posesję naprzedmieściu Torunia - Mokrem w 1934 r. kupili rodzice pani Grajkowskiej - Zofia i Czesław Wojciechowscy. Pani Zofia to córka nauczycieli z Pływaczewa, Jana i Anastazji Beszczyńskich. Pan Jan uczył w szkole przy ul. Łąkowej w Toruniu.
**POLECAMY GORĄCO!
Ceny za ślub w kościołach CENNIKI
Ranking szkół jazdy
Najładniejsze dziewczęta z tegorocznych studniówek**
W pięknym otoczeniu
Radość z zakupu domu była ogromna. Dobrze rozplanowany parter, zagospodarowane poddasze, reprezentacyjna murowana weranda od frontu z szerokimi schodami. Nad nią zdobiony tralkami taras i stylowo wykończona mansar-da. Korytarzem biegnącym przez cały dom wchodziło się na drewnianą werandę, z której można było zachwycać się pięknym ogrodem sięgającym obecnej ulicy Żelaznej. Ogród pełen kwiatów, warzyw i drzew owocowych. Weranda od podwórza również miała swoje walory - przeszklona stolarka z interesującymi rzeźbionymi elementami. Pod jej gościnnym dachem odbywały się rodzinne spotkania.
Zobacz też: Niezwykłe odkrycie w Toruniu
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Córka właścicieli, również Zofia, miała 12 lat, kiedy jej rodzice kupili ten dom. Tak piękne otoczenie mogło tylko napawać radością, która jednak nie trwała zbyt długo.
Wrzesień 1939 roku. W domu pojawiają się nowe mieszkanki - Frau Janicke i Frau Lotte Schukaj. Ta druga była specyficznej urody. Wciąż chodziła w spodniach, miała duże ręce, wykonywała wszelkie męskie prace. Prawowici właściciele musieli się zadowolić niskim pomieszczeniem na poddaszu. To pierwsza uciążliwość. Wkrótce przyszły następne.
**POLECAMY GORĄCO!
Ceny za ślub w kościołach CENNIKI
Ranking szkół jazdy
Najładniejsze dziewczęta z tegorocznych studniówek**
Rok 1940 - pobliska fabryka kotłów firmy Born & Schuetze, działająca od 1856 r. (dzisiaj na jej miejscu są usytuowane galerie handlowe), wytwarzała granaty już podczas pierwszej wojny światowej. W czasie drugiej rozwinęła produkcję dla niemieckiej armii. W celu usprawnienia transportu właściciele fabryki wykonują bezpardonowe posunięcie - budują połączenie kolejowe najkrótszą drogą z bocznicą towarową Toruń-Mokre. Wąskim przesmykiem, mającym niespełna dziesięć metrów, pomiędzy posesjami 85a a 87, szerokimi torami zaczynają przejeżdżać pociągi towarowe. Buchający smolisty dym z parowozów, stukot kół w dzień i noc obrzydzają życie mieszkańców obydwu posesji znajdujących się tuż przy torach. To samo kolejowe połączenie umożliwi później Rosjanom grabież i wywózkę całego wyposażenia fabryki.
Likwidacja linii kolejowej
Po zakończeniu wojny dokonuje się nacjonalizacja. Dawny Born & Schuetze staje się Toruńską Fabryką Kotłów, a od 1967 r. - Bumarem. Produkcja się rozwija, a wraz z nią kolejowy transport po prywatnych działkach między dwoma domami. Dopiero pod koniec lat 70., po uporczywej walce z dyrektorem fabryki i sekretarzem POP, udaje się doprowadzić do likwidacji tego kolejowego połączenia.
Zobacz też: Niezwykłe odkrycie w Toruniu
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Nasza posesja i te znajdujące się po sąsiedzku, w 1945 r. przeżyły epizod związany w przemarszem wojsk radzieckich. Pod numerem 85a „zagościły” rodziny żołnierzy wędrujące wraz z wojskiem. W posesji państwa Wojciechowskich, a więc w naszej, i u państwa Bieganowskich (Grudziądzka 91) rezydowali wojskowi wyższej rangi, w kolejnych domach kwaterowali zwykli żołnierze. Jedną z piwnic traktowano jako schron.
**POLECAMY GORĄCO!
Ceny za ślub w kościołach CENNIKI
Ranking szkół jazdy
Najładniejsze dziewczęta z tegorocznych studniówek**
Po 1945 roku komunistyczne władze ignorują prywatną własność. Zarząd nad domami, mimo udowodnienia przed sądem grodzkim prawa własności, przejmuje Urząd Gospodarki Komunalnej, lokujący tutaj dwie rodziny z dziećmi. Taki stan utrzymuje się do 1990 r. Półwieczne zarządzanie cudzą własnością doprowadziło posesję do prawie kompletnej ruiny, z której z ogromnym mozołem dźwiga się do dziś.
Zobacz też: Niezwykłe odkrycie w Toruniu
Parowóz niczym zjawa
Do całej tej historii pozwolę sobie dopisać osobisty wątek. W Toruniu zamieszkałam w 1964 r. Jadąc na autokarową wycieczkę do Malborka, przeżyłam coś arcydziwnego. Autobus zatrzymał się, nie było żadnych rogatek, a spomiędzy dwóch blisko stojących domów, ni stąd ni zowąd wyjechał najprawdziwszy parowóz. Buchał parą, wyrzucał chmary dymu, niemal się ocierał o ładny, stylowy, podobny do dworku domek. Nie myślałam wtedy, że po dwudziestu kilku latach zamieszkam w tym domku na stałe, może do końca życia.
Interwencje toruńskich policjantów w nieoznakowanym radiowozie BMW
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?