Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne kino i muzyka filmowa

Michał Żarski
Anna Józefiak z kompozytorem Janem A.P. Kaczmarkiem na festiwalu „Transatlantyk” (jeszcze w Poznaniu)
Anna Józefiak z kompozytorem Janem A.P. Kaczmarkiem na festiwalu „Transatlantyk” (jeszcze w Poznaniu) Archiwum Anny Józefiak
Anna Józefiak, nauczycielka w V LO w Toruniu, mówi o swoich pasjach - kinie i muzyce filmowej

Woli Pani kino artystyczne czy komercyjne?

Nie wyróżniam żadnego konkretnego gatunku filmowego ani kierunku, bo lubię różnorodność. Mogę pójść na film ze świata Marvela, ale również na coś kontrowersyjnego. Szanuję kino europejskie, zwłaszcza brytyjskie, ale nie mam jednego klucza, według którego wybieram filmy.

Niektórzy lubią takie przeciwstawienie: rozrywka albo sztuka...

Lubię się dobrze bawić. Uważam też, że stworzenie filmu, który doda człowiekowi pogody ducha i oderwie od rzeczywistości, jest wyzwaniem dla twórców. Z drugiej strony kino ambitne - chociaż nie lubię tego określenia, wolę mówić o wymagającym czy trudnym - także jest bardzo potrzebne, choć nie zawsze jako widz jestem na takie filmy gotowa. Dlatego raz wybiorę „Doktora Strange”, a innym razem „Plac zabaw”, który zresztą absolutnie mi się nie podobał i bardzo mnie zbulwersował.

Czytaj też: Grossówna wróciła na Mokre

Są takie filmy, które coś zmieniły w Pani spojrzeniu na świat?

To będzie bardzo dziwna odpowiedź: „Władca Pierścieni”. Pojawił się on w moim życiu w okresie największej wrażliwości, czyli na przełomie liceum i studiów. Na kolejne części czekało się ze znajomymi i przyjaciółmi cały rok, omawiając szczegóły i porównując film z książką. Do dzisiaj lubię „Władcę Pierścieni” oglądać scena po scenie, obserwując drugi plan. Uważam, że jak na tamte lata był to film doskonały pod względem technicznym, ale i pod kątem doboru obsady. Poza tym bardzo podoba mi się świat, który stworzył Tolkien, i szacunek Petera Jacksona do literackiego pierwowzoru mimo licznych zmian, które reżyser wprowadził. Fani Tolkiena często burzyli się przeciwko temu, ale mnie się podoba zabawa reżysera tą rzeczywistością, pokazana w „Hobbicie”, którego też uwielbiam. Dla mnie piękna w filmowym świecie Śródzie-mia jest dbałość o szczegół, na przykład gdy kamera ukazuje norę Bilba na początku „Hobbita”. Dla jednych to dłużyzna, a dla mnie - możliwość zatopienia się w tym świecie.

Dlaczego postanowiła Pani prowadzić blog klubfilmowy.com?

Pomysł wziął się przede wszystkim z potrzeby uzewnętrznienia swoich opinii na temat kina. Na początku była to przygoda związana z oglądaniem filmów, kupowaniem wszystkich dostępnych w tamtym czasie czasopism filmowych. Gdy zaczęłam pracować, zauważyłam, że kino i tworzenie tekstów o nim może być odskocznią od rzeczywistości. Chciałam przekazywać, co myślę o kinie i co według mnie jest w nim ważne.

A co jest w nim ważne?
Gustuję w kinie, które nazwałabym estetycznym. Nie zaprzeczam, że czasami brzydota jest niezbędna, ale musi mieć cel. Natomiast ja staram się znaleźć w filmie elementy związane z pięknem antycznym, czyli estetykę i wartościowe historie. Bo historia jest w filmie najważniejsza.

Zobacz także: Uzdrowisko o. Rydzyka w Toruniu. Miasto gra na czas?

Jest Pani też redaktorką naczelną portalu soundtracks.pl, który zajmuje się muzyką filmową. Ta muzyka znajduje się jednak w pewnej niszy.
To zaczyna się zmieniać, ostatnio bardzo gwałtownie. Dowodem jest Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie, który urósł już do wydarzenia na skalę światową. Gościliśmy - mówię w pierwszej osobie, bo świetnie się tam czuję - największych kompozytorów, włącznie z Hansem Zimmerem, Dario Marianellim, Alexandrem Desplatem, Harrym Gregsonem-Williamsem - autorem muzyki do „Marsjanina” i „Shreka”. Widać więc, że zaczyna się tworzyć pojęcie popularności kompozytora muzyki filmowej. Przez ostatnie pięć lat mogłam obserwować, co kompozytorzy mówią o swoim zawodzie. Nie są świadomi, że stają się osobami publicznymi, w większości siedzą przy nutkach w swoim gabinecie czy studiu, a tu nagle mają udzielać wywiadów i spotykać się z ludźmi. Mówią o tym i Hans Zimmer, i John Debney, autor muzyki do „Pasji”, z którym miałam okazję w zeszłym roku przeprowadzić wywiad. Zauważył, że - w porównaniu do USA - w naszym kraju koncerty muzyki filmowej odbywają się bardzo często.
Drugim festiwalem jest „Transatlantyk”, który początkowo odbywał się w Poznaniu, a teraz odbywa się w Łodzi. Jego założycielem jest laureat Oscara Jan A.P. Kaczmarek. W przyszłym roku ponownie przyjedzie do Polski Hanz Zimmer, w lutym pojawi się Ennio Morricone, a w listopadzie James Newton Howard - autor muzyki do „Igrzysk śmierci”.

Czy równie dobrze miewa się polska muzyka filmowa?

Nasi kompozytorzy nie mogą się przebić do powszechnej świadomości kinomanów. Pierwszym, który przychodzi mi do głowy, jest Bartosz Chajdecki, który popularność zdobył dzięki muzyce do „Czasu honoru”, a ostatnio napisał muzykę do „Bogów” i „Jestem mordercą”. Poza tym cenię Łukasza Targosza, który zachwycił muzyką do serialu „Pakt”. Pojawia się też problem z wydawaniem płyt z polskimi soundtrackami, bo kolejne instytucje odmawiają i tworzy się błędne koło. Oglądając film zwraca się uwagę na muzykę, ale nie jest się w stanie poznać jej w całości, nie wysłuchawszy jej z płyty. Dlatego polscy kompozytorzy pozostają często nieznani.

Zobacz także:

Wiele osób znalazło dziś świąteczne prezenty. Było w czym wybierać.Zobacz koniecznie! Pościg za pijanym kierowcą!

Sztuka i rękodzieło pod choinkę? Czemu nie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska