W rybnym, sex shopie, „Taniej Książce” - tam znajdziesz list od sędziego lub prokuratora

Zawiadomienie o sądowej przesyłce poleconej, które zostawia mi InPost, jest pokreślone. Udaje mi się jednak odczytać, że po odbiór stawić mam się przy ulicy Szewskiej 10 (termin zamazany).

Wyraźny szyld „Szewska 10” znajduję nad salonem ślubnym.

- To nie u nas - zmęczonym głosem informuje kobieta, wyłaniając się z białego gąszczu. - Co chwilę ktoś pyta. No, paranoja jakaś...

„Szewska 10” to także lombard, pub, zakład kapeluszniczy i nie tylko. W sumie siedem podmiotów gospodarczych. Zdezorientowani klienci krążą, a przedsiębiorcy zaczynają mieć tego serdecznie dość.

Pocztę sądową wydają, jak się okazuje, w punkcie „Prometeusz” („Chwilówki bez BIK”). Lokal jest malutki. Przy jednym biurku udziela się pożyczek, przy drugim - wydaje przesyłki. Jeden drugiemu zagląda przez ramię, wszystko słychać. Miejsc siedzących dla oczekujących: dwa.

Atmosfera jest gęsta. Toruńska adwokatka odbiera osiem przesyłek przez około pół godziny. Poucza starszą panią, gdzie powinny być złożone podpisy, jak przylepić „zwrotki”. Naprawdę gorąco robi się, gdy wchodzi mężczyzna z pytaniem, czy może zostawić pełnomocnictwo do odbioru jego korespondencji sądowej przez matkę. Blondynce w średnim wieku puszczają nerwy.

- Już nie mogę! Druków nie mogę się z centrali doprosić od piątku! Klienci ciągle pytają... Sądny dzień!
Mężczyzna drąży. Może wydruk z internetu? („Nie ma!”). Może zadzwonić z reklamacją, skoro wisi kartka z numerem reklamacyjnym InPostu? („Odradzam. To infolinia. Klienci narzekają, że nie można się dogadać”).

Staje na tym, że kobiety wezmą jakąś starą kopię pełnomocnictwa i ją skserują. Klient siedzi, a blondynka przylepia białe paski do formularza (zakleja dane osobowe?).

- Nie chcę tej pracy i tych pieniędzy! To „Prometeusz” podpisał umowę z InPostem - tłumaczy się głośno kobieta.

Osobiście odbieram swoją przesyłkę bez komplikacji.

- W innych miastach punkty są nawet w sex shopie - ściszonym głosem zdradza starsza pani.

Sądy odraczają rozprawy, bo nie dostają potwierdzeń odbioru wysłanych listów (np. prezes sądu w Chełmnie odwołał 1/3 swoich spraw!). Adwokaci narzekają, że dociera do nich niepokojąco mniej korespondencji. Z kolei klienci na prowincji dostają wezwania do odbioru listu nawet 20 km od domu.

Z inicjatywy Poczty Polskiej prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przetargu na pocztę sądową, który wygrały Polska Grupa Pocztowa SA i InPost.

- Wygrała go firma nie mająca żadnych możliwości zrealizowania przetargowych zobowiązań - uważa Janusz Szabowski, wiceprzewodniczący Solidarności Poczty Polskiej.
Z kolei Leszek Żebrowski, prezes PGP SA publicznie zaprzecza, by jakiekolwiek rozprawy mogły być odwoływane z powodu działalności jego firmy.
- Dziwi nas, że kwestionuje się jakość obsługi przed upływem ustawowych terminów doręczeń - podkreśla.