Nasz bohater mieszka na osiedlu we wschodniej części miasta od ponad 40 lat. Przez ten długi czas zaobserwował różne, często skrajne postawy wobec zwierząt. Doskonale pamięta schyłek lat 70-tych ubiegłego wieku, kiedy to ani ptactwo, ani koty nikomu specjalnie nie przeszkadzały. Ludzie je dokarmiali, nikt niczego nie zakazywał.
Pizza i bigos
Dziś jest inaczej. Pan Janusz niedawno prosił zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Rubinkowo” o rezygnację z kolejnego zakazu. Tym razem przy ulicy Rydygiera 15.
Zobacz także: Uwaga na trefny towar i podróbki na targowisku!
- Sam zakaz niczego nie rozwiąże. Starsi, rozsądni ludzie rzucają gołębiom pokruszony chleb i ziarenka zbóż, niestety nieodpowiedzialni rzucają odpady kuchenne - pizzę, bigos, obierki i inne świństwa, które powodują choroby i śmierć ptaków - opowiada Janusz Nath. - Kilka razy wzywałem ekopatrol straży miejskiej, który przyjeżdżał i zabierał chore ptaki do weterynarza. Wszystko przez to, czym karmili je ludzie.
W listopadzie ubiegłego roku w pojemniku na wodę pod blokiem pan Janusz znalazł chorego gołębia. Zabrał go do domu i postanowił ratować.
- Wsadziłem go do pudełka, dostał jeść i pić. Ziarenka wkładałem mu do dzioba, a wodę podawałem strzykawką. Weterynarz, do którego poszedłem, zapisał antybiotyk w tabletkach, dawałem dzień po dniu - relacjonuje mężczyzna. - Na kilka dni przeniosłem go do ciepłej suszarni, gdzie dochodził do siebie. Zaczął jeść, pić i po dwóch dniach latać ze stołu na krzesło. Po kilku dniach zabrałem go do domu, posadziłem w otwartym oknie, a po kilku minutach odfrunął do swojego stadka. Teraz mam wielką satysfakcję.
Budka pod blokiem
Historia gołębia to nie jedyny przejaw wielkiego serca pana Janusza. W swoim mieszkaniu ma dwa koty, które ktoś porzucił na osiedlu.
- Dokarmiam też kota, którego z racji umaszczenia nazwałem Krówka. Jakiś czas temu decyzją zarządu spółdzielni pozbawiono go starego lokum w piwnicy. Na żądanie nowego, złośliwego lokatora z parteru kota usunięto, a okienko funkcjonujące tam od 20 lat zamknięto - opowiada pan Janusz. - Przez długie miesiące kot siedział przy okienku, gdzie spał i był karmiony przez sąsiadkę. Na jesieni przygotowałem dla niego styropianową, ocieploną, szczelną budę, w której spędza zimowe dni i noce. Dokarmianie go stało się moim obowiązkiem.
Mają takie samo prawo
W odpowiedzi na pismo pana Janusza w sprawie ptaków spółdzielnia obiecała, że uwzględni również jego głos w dyskusji. Nie wierzy on jednak w swój sukces, bo przeciwników gołębi na Rubinkowie - i w ogóle w całym mieście - jest naprawdę wielu.
Na szczęście władzom Torunia dzikie ptactwo w mieście nie szkodzi.
- Ptaki mają takie samo prawo do przestrzeni w mieście jak człowiek. W Toruniu jesteśmy przeciwni ograniczaniu praw do bytowania ptactwa, nie robimy tego. Stawiamy na to, by uczyć się współżyć z przyrodą, a nie z nią walczyć - zapewnia „Nowości” Szczepan Burak, dyrektor Wydziału Środowiska i Zieleni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?