Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzgórze we krwi i w ogniu. 18 maja 1944 roku, po zaciętych walkach, na ruinach klasztoru na Monte Cassino załopotał polski sztandar

Mirosław Łazowski
Pierwsza wizyta w Watykanie, gdzie żołnierzy spod Monte Cassino przyjął papież Pius XII
Pierwsza wizyta w Watykanie, gdzie żołnierzy spod Monte Cassino przyjął papież Pius XII Archiwum
W 75. rocznicę tej przełomowej bitwy wracamy do albumowych wspomnień Mirosława Łazowskiego, przez wiele lat związanego z toruńską Elaną.

Z Pińska, gdzie zdawałem maturę, zostałem zabrany przez NKWD i zesłany na Syberię. Po ogłoszeniu amnestii trafiłem do szwadronu przybocznego generała Andersa.

We wrześniu 1942 przez Morze Kaspijskie ewakuowani byliśmy do Persji, przeniesieni na granicę Iraku i Iranu. Nasze zadanie polegało na ochronie pól naftowych. Podczas pobytu w Iraku, jako starszy ułan, zostałem wytypowany do Szkoły Podchorążych Łączności. Skończyłem ją w Palestynie z siódmą lokatą. Awansowałem na kaprala podchorążego.

Przed skierowaniem na front włoski braliśmy udział w wielkich manewrach. My pozorowaliśmy obronę Palestyny, a z Syrii nacierały na nas wojska angielskie i kolonialne. Podczas tych manewrów nasz wóz zderzył się z wozem pancernym. Zostałem ciężko poturbowany, odwieziony do polowego szpitala.

Zobacz też:

Załoga Muzeum Historyczno-Wojskowego kręci w Toruniu sceny do krótkiego filmu poświęconego powstaniu w Gettcie Warszawskim. Za oprawę artystyczną oraz scenariusz i reżyserię odpowiadają uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego.Czy Toruń może występować na ekranie w roli Warszawy? Może. Jerzy Passendorfer kręcił przecież na naszym moście jedną ze scen "Zamachu". Na most zmierzał również Rudy w "Czterech pancernych". Zobacz także:Wyrok na nożownika w ToruniuLicytacje komornicze w ToruniuNowosciTorun

W Toruniu jak w Gettcie Warszawskim? Młodzi ludzie kręcą fil...

Na trzy tygodnie słuch o mnie zaginął. Znalazł się fryzjer, który zeznał, że mnie golił tuż przed śmiercią. W swoim 12 Pułku Ułanów Podolskich uznany zostałem za zabitego. Mój dowódca wygłosił pełną pochwał mowę pożegnalną. Kiedy wróciłem do żywych, kiedy nasza drużyna jakoś podpadła, koledzy bez umiaru cytowali te fragmenty pełne komplementów….

Pamiętne urodziny

4 lutego 1944 roku, a dobrze ten dzień pamiętam, bo były to moje urodziny, przez Morze Śródziemne transportowani byliśmy do Włoch. Zaatakowani zostaliśmy przez lotnictwo niemieckie. Udawaliśmy, że nic się nie dzieje, graliśmy w brydża, chociaż cały statek trząsł się od wystrzałów artylerii przeciwlotniczej.

Włochy, wymarzone miejsce na ziemi. Słońce, wino, piękne widoki. Idzie grupa dzieci i śpiewa... polską piosenkę. To nasi poprzednicy nauczyli ich naszych przyśpiewek.

Przepustka w Palestynie

W końcu kwietnia przeniesiono nas na płonące wzgórza pod Monte Cassino. Z plutonu łączności na pierwszą linię delegowano mnie, radiotelegrafistę i podchorążego Brunona Adlera. Nawiasem mówiąc, Żyda.

Jego ojciec był legionistą, piłsudczykiem, majorem w naszym sztabie. Mówię o tym, bo kiedy byliśmy w Jerozolimie, wielu, większość naszych kolegów pochodzenia żydowskiego, nie wracała z przepustek. Niemal cała reprezentacyjna orkiestra pułku pozostała w Palestynie. Nie robiono z tego jednak żadnych historii, nie wyciągano konsekwencji.

Kiedy żołnierz narodowości żydowskiej chciał iść na przepustkę, musiał jednak zdać broń i rozliczyć się ze wszystkiego, co posiadał.

3 maja w nocy dostaliśmy rozkaz wymarszu. Przez całą dolinę przeszliśmy na druga stronę do tzw. Wielkiej Misy, na wzgórze Monte Cassino.

Z rotmistrzem Jerzym Rędziejewskim, przez Wańkowicza nieco na wyrost nazywanym jednookim dowódcą (w rzeczywistości nie był taki jednooki) poszliśmy zmienić Anglików, mających punkt obserwacyjny w jamie, dobrze ukrytej między kamieniami. Zmiana wyglądała tak, że Anglik pokazał na wzgórze, powiedział: „tam są pieprzeni Niemcy” i tyle go widzieliśmy.

Zobacz też:

2 czerwca 1998 roku 51-letniego Władysława W. dzieliło od drzwi swojego mieszkania tylko jedno piętro, kiedy na jego drodze stanął zabójca. Strzelił do niego trzy razy i uciekł. Nadal nie wiadomo, kto pociągnął za spust.Trzy lata przed śmiercią Włodzimierz W. zaczął się spotykać z Krystyną G., kelnerką z jednej z restauracji w centrum Torunia. Lokal ten w latach 80. i 90 ubiegłego wieku był bardzo znany w Toruniu. Między innymi z odbywających się tu regularnie modnych wówczas dancingów, zabytkowego wnętrza i w miarę dobrego jedzenia.CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYCH STRONACH >>>>>Polecamy: Najtrudniejsze słowa z gwary toruńskiej. Sprawdź czy je znasz!Obejrzyj koniecznie: Tak rodziło się Rubinkowo! Archiwalne zdjęcia

Trzy strzały na Rubinkowie. Kto zabił właściciela kantoru?

Ja zostałem tutaj z radiostacją, ale nie można było jej używać, gdyż obowiązywała cisza radiowa. W nocy szło jakoś wytrzymać, w dzień nieraz po kilka razy przetaczał się przez nas organizowany przez Niemców wał ogniowy. Były to ciężkie artyleryjskie ostrzeliwania, przetaczające się do przodu, potem cofające się. Bywało, że schowani w jamie, znajdowaliśmy się w centrum ognia. Najgorsze, że naprzeciwko jamy leżał zabity żołnierz amerykański. Po każdym ostrzale jego ciało rozszarpywane było pociskami. Roznosił się straszny fetor.

Ten wał ogniowy toczył się 200, 100 metrów przy nas. Wszystko zaczynało wirować, leciały kamienie. Huk nie do wytrzymania. Ludzie załamywali się psychicznie. Zaopatrzenie, żywność, dostarczano nam w nocy i to w dużych ilościach.

Wzgórze zdobyte

11 maja o godzinie 23 całe wzgórze zajaśniało ogniem. Rozpoczęła się nasza ofensywa. Wystrzeliło tysiąc dział. Ja przez radiostację przekazywałem meldunki o sytuacji na linii ostrzału. Te walki trwały do 18 maja. O godzinie 9.30 nasz patrol zawiesił na murach klasztoru Monte Cassino czerwono-biało-niebieski proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich, a potem sztandar polski, a na końcu zawisł sztandar brytyjski. Około południa zszedłem do obozu. Byłem tak wymęczony, że przez kilka dni tylko spałem …

Jeszcze na Syberii, mówiłem sobie, że „głupi ma szczęście”. Nie opuściło mnie ono do końca wojny. Na pamiątkę zachowałem kawałeczek skały spod Monte Cassino i zasuszony kwiat maku, zerwany podczas zjazdu kombatantów.

Mirosław Łazowski, który przeszedł szlak bojowy Armii Andersa, został odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych, Krzyżem Monte Cassino, wieloma bojowymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi. Zmarł w Toruniu w lutym 2008 roku.

Zobacz również:

NowosciTorun

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska