Zamach na zsyp jak na razie nieudany

[break]
- To było dzień przed Wigilią - opowiada Barbara Prykanowska, mieszkająca na dziewiątym piętrze wieżowca przy ulicy Jamontta. Jest zdecydowanie za pozostawieniem czynnego zsypu w bloku.

- Jedna z sąsiadek zapukała z listą do podpisu, próbując przekonać do likwidacji zsypu, strasząc, że jak nie wyrażę zgody, to od nowego roku zapłacę wyższy rachunek za wywóz śmieci, 50 złotych od osoby, miesięcznie! Tknęło mnie, przecież nikt nie płaci tak wysokich rachunków za śmieci, oczywiście nie podpisałam. Jak się potem okazało, większość sąsiadów się przestraszyła i podpisała - stwierdza kobieta.

Worek za drzwi!

Żeby nie wozić śmieci windą, niektórzy sąsiedzi zapowiedzieli, że będą wystawiać worki za drzwi, na klatkę.

- To przebrało miarkę - stwierdza przeciwniczka likwidacji, która postanowiła sprawę odkręcić.

Zebrała drugą listę podpisów przeciwko zapowiedzianej już likwidacji zsypu.

- Sąsiadka wprowadziła ludzi w błąd - uważa Barbara Prykanowska. - Średnia wieku w naszej klatce wynosi 65 lat, jest też osoba o kulach, niepełnosprawna i to wszystko zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Rubinkowo” powinien uwzględnić, zanim podejmie decyzję.

Zarząd też chce zamknąć

W największych dużych spółdzielniach wiele zsypów udało się zamknąć przy okazji tzw. rewolucji śmieciowej trzy lata temu. W wieżowcach z czynnymi zsypami odbiór odpadków miał być droższy przez brak segregacji.

W Spółdzielni Mieszkaniowej „Na Skarpie” przy tej okazji udało się zlikwidować prawie 100 zsypów. W budynkach na Rubinkowie jednak tylko co trzeci.

- Wolelibyśmy, żeby zsypów w ogóle nie było, ale ostatecznie o likwidacji decydują mieszkańcy - mówi rzecznik Spółdzielni Mieszkaniowej „Rubinkowo” Halina Kowalska, która obiecuje zająć się sprawą z ulicy Jamontta.

Przeciwnicy widzą w zsypach robactwo i smród, zwolennicy, głównie starsi ludzie, z wyższych pięter wieżowców nie wyobrażają sobie jeździć codziennie windą ze śmieciami.

Każdego roku pytamy mieszkańców budynków, w których są zsypy, czy chcą ich likwidacji. - Czesław Degórski, SM „Kopernik”

Walka trwa, nie tylko zresztą na Rubinkowie. W Spółdzielnie Mieszkaniowej „Kopernik” zwolenników wspiera zarząd.

- My rokrocznie pytamy mieszkańców wieżowców, czy chcą zamknąć zsypy - wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Kopernik” Czesław Degórski nie ukrywa, że spółdzielnia celowo ankietuje mieszkańców tak regularnie.

- Zsyp to problem, brzydki zapach, do tego każdy robak na klatce kojarzony jest właśnie ze zsypem - mówi.

Likwidacja idzie jednak opornie, w większości z 19 wieżowców SM „Kopernik” mieszkańcy nadal chcą wrzucać śmieci do zsypów, tym bardziej że wbrew temu, co początkowo sądzono, nie płacą za śmieci ani złotówki drożej, bo jak się okazało, nawet te ze zsypów można segregować. Trafiają do zielonych pojemników, zaś suche odpady mieszkańcy znoszą sami do żółtych kubłów.

Wśród dużych spółdzielni "Rubinkowo" jest wyjątkiem, tylko tam mieszkańcy z wieżowców, gdzie są zsypy, nie muszą segregować śmieci i za ich odbiór płacą więcej. Czteroosobowa rodzina miesięcznie za wywóz nieposegregowanych śmieci płaci obecnie 48 złotych, a więc 10 złotych więcej od tej, która segreguje śmieci. I tak pozostanie.

Rozstrzygnie ankieta

- Nie planujemy podwyżek za wywóz śmieci w budżecie na 2016 rok - zapewniła już w zeszłym roku skarbnik Torunia Magdalena Flisykowska-Kacprowicz.

Spółdzielnia Mieszkaniowa „Rubinkowo” zapowiada, że o likwidacji zsypu w wieżowcu przy ulicy Jamontta zdecyduje tym razem spółdzielcza ankieta. Maja ją przeprowadzić pracownicy spółdzielni w przyszłym tygodniu.

Rzecznik przypomina też, że w tym budynku mieszkańcy wypowiadali się już w sprawie zsypu - ostatni raz jesienią. Opowiedzieli za jego pozostawieniem.