Nie usunę, bo nie do mnie należą plakaty

[break]
Uprawomocnił się wyrok sądu w sprawie plakatów wyborczych z Pani wizerunkiem. Będzie je Pani usuwać?
Właścicielem materiałów jest Komitet Wyborczy PiS. Plakatów nie mogę zdjąć, bo usunęłabym coś, co nie należy do mnie. Komitet złożył apelację w tej sprawie. Uzasadnienie znam tylko z Facebooka, do mnie nie dotarło nic, pani sędzina nie pokwapiła się, żeby ze mną na ten temat porozmawiać, oczywiście rozumiem, że nie musiała.
Wyrok się uprawomocnił, zażalenie odrzucono. O jakiej apelacji mowa?
Chodzi o odwołanie do Sądu Apelacyjnego. Jestem zadziwiona, zaszokowana wręcz absurdalnością tego wyroku. Na tej samej zasadzie można zakwestionować każde hasło z plakatu, na przykład „najlepszy kandydat”. Materiału wyborczego, jakim jest plakat, nie można traktować wycinkowo. Hasło, znak partii i inne jego elementy są integralną całością. Jeśli plakat jest PiS-u, jest na nim znak partii, to wiadomo, że jestem jedynym kandydatem PiS do Senatu, a to jest prawda.

PRZECZYTAJ:PiS włączy niszczarkę? Sąd kwestionuje hasło wyborcze

Może należało zrobić taki dopisek w haśle i byłoby po problemie?
Znak PiS jest na plakacie. Nie można interpretować plakatu wyrywkowo. Jeśli tak się dzieje, to mamy do czynienia z nieumiejętnością interpretowania całego tekstu. Plakat z hasłem kandydata PiS do Sejmu pt. „ostatni na liście” to ta sama poetyka, też można kwestionować, bo przecież inne komitety wyborcze też mają ostatnie miejsca na liście. Też jest logo PiS i jakoś wiadomo, o co chodzi.