Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bankiet, raut, premiera - wyższa sfera

Redakcja
Gdy zaprzyjaźnionego mistrza obiektywu zapytaliśmy, gdzie brylują kujawsko-pomorskie VIP-y, odesłał nas do Sopotu. Tam podobno na lato migruje lekarsko-biznesowa elita, by do lokalnych kronik towarzyskich powrócić jesienią.

Gdy zaprzyjaźnionego mistrza obiektywu zapytaliśmy, gdzie brylują kujawsko-pomorskie VIP-y, odesłał nas do Sopotu. Tam podobno na lato migruje lekarsko-biznesowa elita, by do lokalnych kronik towarzyskich powrócić jesienią.

<!** Image 3 align=none alt="Image 220267" sub="Opera Nova na brak zacnych gości narzekać nie może. Na spektaklach, ale i w tzw. tramwaju, czyli oszklonej restauracji w foyer, bywają na popremierowych rautach władze miasta, województwa, prezesi firm (nierzadko sponsorujący kulturę), ludzie świata sztuki i nauki.
Za melomana darzącego operę sentymentem uważa się wiceprezydenta Bydgoszczy Jana Szopińskiego. Do grona miłośników zalicza się też byłą posłankę SLD, obecnie wiceprezydent Bydgoszczy Grażynę Ciemniak, radną wojewódzką Elżbietę Krzyżanowską, posła PiS Tomasza Latosa, prof. Arkadiusza Jawienia, szefa Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii CM, wojewodę Ewę Mes, wicewojewodę Zbigniewa Ostrowskiego, wicemarszałka Edwarda Hartwicha. Fot.: Wojciech Romanowski">

Niekwestionowanym królem bycia i obycia był i jest Wiesław Olszewski, od niedawna rektor Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy.

<!** reklama>

- Pamiętam, jak koledzy z redakcji jęczeli mi nad uchem: „Znowu ten Olszewski!” - wspomina bydgoski fotoreporter, ale po chwili zastanowienia... detronizuje Olszewskiego. - Bo był ktoś, kto pojawiał się na moich zdjęciach znacznie częściej i jakoś nie wzbudzał tylu emocji, a stał przecież w pierwszym „salonowym” rzędzie: na mszach, w czasie wydarzeń sportowych, na rautach, wigiliach i spotkaniach wielkanocnych.

To generał Zbigniew Głowienka, który z racji szefowania Pomorskim Okręgiem Wojskowym był zapraszany na wszelkie możliwe świeckie i miejskie imprezy. A tych imprez jeszcze kilka lat temu było w regionie na pęczki - wzdycha gawędziarz i już rzuca jak z rękawa kultowymi bankietami, balami branżowymi (na przykład rzemieślników), bogatymi imprezami firmowymi, np. z okazji nadania ISO („Były jak drugie narodziny firmy.

W kryzysie już takich szaleństw nie uświadczysz”), kameralnymi spotkaniami, organizowanymi przez księdza prałata płk. Marka Karczewskiego z kościoła garnizonowego. Do księdza wpadali prezydent, wojewoda, wojskowi i inni przedstawiciele miejskich elit.

Prestiżowe i luksusowe

A już creme de la creme w rankingu naszego rozmówcy były, podobno najbardziej prestiżowe i luksusowe z uwagi na towarzystwo, bankiety organizowane niegdyś przez obecnego arcybiskupa seniora, Henryka Muszyńskiego.

O towarzysko-kulturalnym życiu bydgoskiego biskupa Jana Tyrawy nie za wiele wiadomo (poza tym, że otacza opieką imprezy kulturalne, m.in. organizuje wszechstronne tematycznie wykłady i patronuje Tygodniowi Kultury Chrześcijańskiej).

Pewne jest, że z zaprzyjaźnionym profesorskim gronem (jako przyjaciół Jego Ekscelencji wskazuje się znanych lekarzy Marka Harata i Władysława Sinkiewicza) lubi spotkać się w operowej restauracji „Maestra”, której ulokowanie w jednym z operowych kręgów było strzałem w dziesiątkę.

O podobnym mariażu stołu z estradą pomarzyć tylko może bydgoska Filharmonia Pomorska, której goście ucztowali dawniej po koncertach kilka kroków dalej, w „Meluzynie”, a teraz odwiedzają ulokowaną pod tym samym adresem „Ziemię obiecaną”. Odległość ma jednak znaczenie.

Metry i kilometry są ważne na przykład dla szefostwa znanej w całej Polsce i Europie firmy PESA, która swoich gości zaprasza do położonej blisko swojej siedziby restauracji „Dolce vita”, natomiast inne biznesowe tuzy raczą się np. w „Werandzie”, a obok, w pięciogwiazdkowym hotelu „Bohema”, kładą się do snu. Widywany bywa tam Jan Kulczyk ze znajomymi.

Dance ma zawsze sens

Komu tęskno za starymi, dobrymi czasami, ten zagląda do bydgoskiej restauracji CO. Tu odbywają się rzadkie już dancingi z muzyką na żywo (do tańca gra grupa Piotra Pociota). Nie od dziś wiadomo, że lubił się tam zabawić na parkiecie wspomniany już Wiesław Olszewski, ale nie tylko on.

W historii lokalu zapisały się także urodzinowe przyjęcia bydgoskiej profesury, środowiska lekarskiego i akademickiego, związanego, m.in., z Wyższą Szkołą Gospodarki.

Hasło „taniec” przywołuje skojarzenie z posłem Tomaszem Latosem (PiS) - wraz z małżonką w fotoreporterskim obiektywie bywa nader często. Parlamentarzysta zapewnia, że idea lansu jest mu obca, a snobizm dotyczący uczestniczenia w imprezach, by coś zyskać marketingowo, absolutnie go nie dotyczy.

- W regionie takich zachowań nie widzę, w Warszawie owszem. Róbmy to, co nas interesuje! Mnie interesuje żużel, piłka nożna, bywam na meczach, na żużlu, kiedy tylko mam czas. Nie bez przyczyny zasiadałem w sejmowej komisji sportu.

Gdyby istniała komisja tańca, poseł też by w niej zasiadał. Uwielbia tańczyć (podobne zamiłowanie ma do muzyki klasycznej - pod znakiem Filharmonii Pomorskiej i Opery Nova - oraz do jazzu - szczególnie że wkrótce rozpoczyna się pod egidą Eljazzu „Bydgoski Festiwal Jazzowy), a że fotoreporterskie obiektywy uaktywniają się szczególnie w karnawale, stąd i państwa Latosów na parkiecie pełno.

Szkoda, że flesze nie błyskają tak ochoczo na zawodach brydża sportowego, w którym parlamentarzysta celuje (ma na koncie Grand Prix Polski Par w 50., jubileuszowym, turnieju „Łuczniczki”, zdobył także tytuł mistrza międzynarodowego w tej dziedzinie).

Wracając na moment do tańca. Młodsze pokolenie bydgoskich polityków też nie stroni od pląsów, podobno upodobało sobie parkiety „Kubryka”. Klub ten uchodzi w Bydgoszczy za imprezowy przyczółek młodych gniewnych z PO, a zaraz za nim, jako równie popularny wśród środowisk zaangażowanych politycznie, plasuje się klub „Soda”.

Z parkietu idziemy prosto do kuchni. Na top liście miejsc, w których bywać i wypada, i warto, jest „Słoneczny Młyn”. Atrakcją tego miejsca jest tzw. stolik dla VIP-a, niegdyś rozreklamowany przez Kurta Schelllera w warszawskim „Brystolu”, prezentowany przez Adama Gesslera (vide jego program „Wściekłe gary”).

Gość zamawiający ten stolik otrzymuje kolację kilkudaniową, przygotowywaną tylko dla niego i na jego oczach (a i być może w towarzystwie dyrektora przy stole). Równie popularne i podobnie oblegane jak „Słoneczny Młyn” są: „Karczma Rzym”, „Hulanka”, „Za Piecem” i „Kuchnia” przy ul. Grodzkiej, której (zdaniem naszego przewodnika po miejscach, w których się bywa) małe rozmiary stoją w kontrze do wielkiego smaku i kunsztu kucharzy.

Klubowo i klimatycznie

Atrakcyjnych miejsc i wydarzeń, przyciagajacych bywalców nie brakuje także w Toruniu. Dla jednych będą to rocznice, na przykład urodziny Radia Maryja, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej albo ostatnio świętowana 10. rocznica powstania Telewizji Trwam, na której nie zabrakło włodarzy grodu Kopernika (w osobie wiceprezydenta Zbigniewa Rasielewskiego), dla innych np. niebanalne wydarzenia muzyczne.

Toruńskie VIP-y zgodnym głosem wymieniają koncertotwórczą działalność klubów: „Lizard King” (odwiedzany szczególnie przez ludzi w wieku 30 plus, widuje się tam toruńskich radnych, generalnie chodzą tu ludzie lepiej sytuowani), „Niebo” (związany jest z nim pieśniarz Mariusz Lubomski, a zagląda do „Nieba”, m.in., lider „Raz, dwa, trzy”, Adam Nowak), „Od Nowa”, „Pamela” (jej właściciel proponuje muzykę alternatywną, niszową, parając się przy okazji nagrywaniem płyt utalentowanych grup muzycznych spod znaku alternatywy), „Pod Aniołem”, klub „Mocart” z rewelacyjnym talent show.

W archiwum „Nowości” natknęliśmy się na wywiad z marszałkiem województwa Piotrem Całbeckim, który wskazał miejsce godne spędzenia w nim odprężającego wieczoru z kumplami: „W „Niebie” w Ratuszu Staromiejskim czasem siedzę. Przy okazji powiem, że choć od dziesięciu lat nie palę, to trochę żal mi tych zadymionych kafejek i pubów. Jakoś żal tego klimatu.” - wyznał marszałek, dodając, że rad jest z tego, że udaje mu się od czasu do czasu spotkać z kolegami ze studiów, z liceum, wyjść na piwo, ot, tak, pogadać.

Tata chwilowo nie bywa...

Obecnie mniej szczęścia w wypadach wszelakich ma poseł Tomasz Lenz, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PO. Bywanie skutecznie zablokowali jego dwaj synowie: prawie 2,5-letni Franio i Jaś, który ma 10 miesięcy. - Żona i ja na razie musimy sobie odpuścić życie towarzyskie - śmieje się toruński poseł, ale listę kultowych miejsc w w Toruniu chętnie podaje.

- Miejscem, które odkryło nową jakość korzystania z kultury, jest „Lizard King”, stosunkowo nieduży klub, ale z kameralnym klimatem, proponujący ciekawe koncerty. Od zawsze kultowy jest w Toruniu klub „Od Nowa”. Ma swoją markę w kraju, a po zainwestowaniu, otworzyły się w nim kolejne możliwości prezentowania sztuki (odkąd powstała sala kinowa). Kolejny ciekawy klub, „Pamela”, też nieduży. Gromadzi środowisko osób zainteresowanych muzyką alternatywną.

A gdzie się bywa w Warszawie? Sejm pracuje od godz. 9 do 22, więc na bywanie nie ma za wiele czasu. Owszem, są w stolicy restauracje na topie, gdzie politycy spotykają się, by na spokojnie omówić partyjne sprawy. Takie modne miejsca znaleźć można jednak w każdym mieście.

Na koniec pytamy posła o imprezę, na której warto być. - Od dawna żona mi powtarza: „Jedźmy na festiwal operowy do Bydgoszczy, nie odpuszczę ci”. Dostaję co roku zaproszenie od organizatorów informujące mnie o możliwości kupienia biletów w pierwszej kolejności. Liczę, że w kolejnej odsłonie festiwalu już będę uczestniczyć i że zaczniemy znowu bywać...

Bywam, bo muszę?

Po co właściwie bywać, poza, oczywiście, imprezami obowiązkowymi z racji piastowanej funkcji? Specjaliści od kreowania wizerunku nie mają wątpliwości, że rozpoznawalność, w mniejszym lub większym stopniu, jest nam potrzebna. - Tylko niektórym wystarczy bywać na Facebooku, a inni, żeby zaistnieć, muszą dosłownie bywać - mówi Piotr Tymochowicz, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego.

- Jeżeli prowadzimy firmę, to czymś chorym, dziwacznym byłoby nie chcieć jej rozwoju. Im bardziej jest znana, tym korzystniej. Imię i nazwisko, twarz są jak firma, jak marka. Uniwersalną wartością staje się więc rozpoznawalność, a wcale nie to, czy wizerunek jest dobry czy zły, bo z tym można sobie poradzić stosując metodę „black-white”, inaczej inwersji (w tym momencie specjalista przytacza przypadki Breivika i Katarzyny W., którzy na swoim złym wizerunku już zbudowali kapitał, przynajmniej finansowy, a kwestia ich dalszego postrzegania przez opinię publiczną pozostaje wciąż otwarta).

Piotr Tymochowicz podkreśla też, że w polityce bardzo często zmienia się wizerunek klienta. To nie takie trudne. - Pamiętajmy o przysłowiu: „Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka”. Zgodnie z tą zasadą, ludzie do nowego wizerunku znanej osoby szybko przywykają. Nieporównywalnie trudniejszym zadaniem jest budowanie rozpoznawalności od początku.


Bywać w towarzystwie trzeba umieć...

  • Dr Sergiusz Trzeciak, ekspert do spraw marketingu politycznego Collegium Civitas, autor książki „Marketing polityczny w Internecie”, wyróżnia kategorie bywania ze względu na miejsce i rodzaj imprezy: premiery (szczególnie w Operze Narodowej), wydarzenia sportowe (poza wybitnie niszowymi, chyba że się jest w nich ekspertem), rocznice, na przykład 11 listopada, i prestiżowe bale, np. Bal Dziennikarza, Bal Mistrzów Sportu. Osobną kategorią są wydarzenia charytatywne, które bywają niekiedy pretekstem do zaprezentowania się w środowisku.
  • Zagrożeniem dla wizerunku jest natomiast nadmierny apetyt na trunki (z tego powodu czasami wyprasza się fotografów po pierwszym toaście), napychanie sobie ust, zbyt dużo jedzenia na talerzu, pchanie się do baru, źle widziane bywa ucztowanie z przeciwnikami partyjnymi. Rozmowy przedstawiciela jednej partii z członkiem drugiej, która mocno podpadła liderowi, także są ryzykiem. Zdarza się, że skutkują przyklejeniem etykietki spiskowca.

  • Wizerunkowi szkodzi także fotografowanie się z osobami o złej reputacji. Pozostaje też kwestia przesytu, nieobca w świecie showbiznesu. Nadmierne bywanie nie pomaga w karierze, jeśli nie jest się aktywnym zawodowo, nie ma się na swoją obronę zawodowego dorobku, twórczości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska