Poradnia Onkologiczna działa w budynku szpitala na Bielanach. Oddział Chemioterapii Nowotworów Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu został w lutym tego roku przeniesiony do obiektów szpitala zakaźnego przy ulicy Krasińskiego. Zajmuje tam pomieszczenia na czwartym piętrze.
Zobacz także:
Ciasno i tłoczno
- Już sama ewakuacja oddziału z tak ciężko chorymi pacjentami w to miejsce wydaje mi się nieporozumieniem - podkreśla pan Jerzy, syn pacjentki z zaawansowaną chorobą nowotworową. - Mama regularnie odwiedza oddział przy Krasińskiego. Nie mogę patrzeć, jak się teraz męczy. Nie ma porównania z poprzednim miejscem.- Po pierwsze, nie ma szansy zaparkować. Chorzy muszą przyjechać wcześnie rano na badania krwi, których wyniki warunkują podanie chemii albo innego leku. Decyduje o tym lekarz. Na dole, w izbie przyjęć odbywa się preselekcja pacjentów. Personel jest bardzo miły i pomocny. Stara się. Można nawet książki sobie poczytać, ale kto ma do tego głowę. Mama, podobnie jak inni pacjenci, siedzi najpierw kilka godzin na stołku w izbie przyjęć. Jest bardzo ciasno, bo dużo ludzi czeka. Mama nie może rano jeść, bo ma te badania. Potem też nic nie zje, bo się bardzo denerwuje.
Wszystko trwa długo
Gdy wyniki badań na to pozwalają, pacjenci jadą windą na górę na oddział.
- To wszystko razem trwa bardzo długo. Ostatnio, jak przyjechaliśmy na Krasińskiego o godz. 7.30, to opuściliśmy szpital po godz. 15. A mama nie była ostatnią pacjentką. Była wykończona. Jest też pacjentką Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Gdy jeździmy na radioterapię nie trwa to wszystko dłużej niż do godziny 12.
Przeczytaj: Wieżowce na Winnicy?
Trudne warunki pacjentów oddziału chemioterapii wynikają z trwającej rozbudowy szpitala.
Po budynku, w którym wcześniej działał nie ma już teraz śladu. Na ulicę Krasińskiego został też przeniesiony oddział płucny.
Zobacz także: Wieżowce na Winnicy
- To była najlepsza opcja. Na samym początku, po przeniesieniu oddziału było trochę narzekań, ale ostatnio nie miałam sygnałów - podkreśla Sylwia Sobczak, dyrektor WSZ. - W nowej lokalizacji warunki są przynajmniej porównywalne z poprzednimi. Tam była jeszcze poradnia. Tutaj tylko oddział i izba przyjęć. Dostawiliśmy ławki na zewnątrz, żeby pacjenci mogli sobie posiedzieć na powietrzu. Zdaję sobie sprawę, że to są ciężko chorzy ludzie, ale zawsze czekali. U góry jest duża przestrzeń. Od października zamierzam wprowadzić udogodnienia na dole. Będzie zestaw głośno mówiący przy windzie i zostanie wygospodarowane pomieszczenie na dodatkową poczekalnię, więc się rozluźni. Niektórzy pacjenci przychodzą za wcześnie, nawet o 5 rano.
Przeczytaj także: Dwie poczty, dwie wieże i szpieg [RETRO]
Jak dodaje dyrektor Sobczak, mimo zmiany lokalizacji oddział chemioterapii nowotworów nie zmniejszył się pod względem obsady personelu. Łóżek i krzeseł jest tyle samo, ile było.
- Przyjmujemy wszystkich pacjentów, których jest rzeczywiście sporo - podkreśla dyrektor. - A warunki nie poprawią się dopóki nie zostanie wybudowany i oddany nowy oddział. Więc trzeba poczekać co najmniej rok.
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?