Anna, mama 4-letniej Oliwki cierpiącej na przewlekłą alergię, jest wściekła, kiedy do przedszkola przyprowadzane są chore dzieci. Każda złapana infekcja może u jej córki pogłębić objawy i tak bardzo uciążliwej alergii.
[break]
- Przedszkole nie jest przechowalnią dla przeziębionych dzieci. Ich miejsce jest w domu, pod kołdrą - denerwuje się pani Anna. - Rodzice robią wrażenie, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że infekcje roznoszą się błyskawicznie, a ich chore dzieci to zagrożenie dla jeszcze zdrowych kolegów. Dla mnie to skrajna nieodpowiedzialność.
Połowa nieobecnych
Nadszedł czas przeziębień, grypy i angin. W toruńskim Przedszkolu Miejskim nr 4 na Bydgoskim Przedmieściu obecnych jest tylko połowa z dwustu zapisanych tam dzieci. Pozostałe chorują. Grupy liczące normalnie po 25 maluchów mają ich po 7-10.
- Zdarza się często, że rodzic rano przyprowadza dziecko do placówki i wszystko jest w porządku. Dwie godziny później maluch dostaje gorączki i już jest chory. W takich sytuacjach natychmiast powiadamiamy rodziców i prosimy o jak najszybsze zabranie dziecka z przedszkola - opowiada Halina Jankowska, dyrektorka „czwórki”. - Na każdym zebraniu uczulamy rodziców, by nie przyprowadzali do przedszkola dzieci, które już mają objawy infekcji.
Z tym jednak bywa różnie. Wychowawczyni w jednym z miejskich przedszkoli opowiedziała nam anonimowo o mamie, która nie krępowała się wcale i przyprowadzała do placówki synka w trakcie terapii antybiotykiem.
- Żądała ode mnie, żeby podała dziecku zawiesinę o określonej porze. Chłopiec ciągle łapał anginę albo zapalenie oskrzeli. Pewnie dlatego, że przyprowadzała go na zajęcia niedoleczonego - wspomina nauczycielka.
Wanda Antonowicz, dyrektorka ZS nr 31 na Rubinkowie, w którego skład wchodzi przedszkole, podstawówka i gimnazjum, w kwestii chorych dzieci też widziała niejedno. Na przykład rodziców, którzy w pośpiechu zostawiali w szatni swoje pociechy cierpiące na grypę jelitową, z gorączką czy bóle brzucha. Nie potępia ich jednak, bo wie, że takie rzeczy rodzice robią zwykle z ciężkim sercem.
Szef tego nie lubi
- Zwolnienia lekarskie czy opieka nad dzieckiem nie są mile widziane przez pracodawców. Dostaje się za to mocno po kieszeni, taki rodzic od razu jest na cenzurowanym, pierwszy do zwolnienia - mówi Wanda Antonowicz. - Często matka czy ojciec są w sytuacji bez wyjścia. Wolą przyprowadzić chore dziecko na zajęcia, bo samego w domu zostawić nie mogą. Tu przynajmniej ktoś się nim zaopiekuje.
Takim miejscem w „trzydziestej pierwszej” jest gabinet pielęgniarki. Tam chore dziecko, odizolowane od innych, czeka na swoich rodziców.
W sprawie chorych maluchów głos zabrał Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Powołując się na zapisy m.in. Ustawy o systemie oświaty, sugeruje wprowadzenie do statutów placówek regulacji określających uprawnienia pracowników przedszkola wobec chorych dzieci i ich rodziców. Wspomina przy tym o obowiązku utrzymania bezpiecznych i higienicznych warunków wychowania, który spoczywa na organach prowadzących i samych dyrektorach placówek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?