Wielu mieszkańców Bydgoskiego Przedmieścia do dziś pamięta sceny, które wydarzyły się u nich 18 lipca zeszłego roku. W samo południe na skrzyżowaniu ul. Matejki i Mickiewicza padły strzały z pistoletu, wystrzelono z rakietnicy i biegano z maczetami (najprawdopodobniej). Proces, który toczy się w tej sprawie przed Sadem Okręgowym w Toruniu, należy do nietypowych. Przede wszystkim dlatego, że ci, do których strzelano, wcale nie czują się pokrzywdzeni. A przynajmniej tak twierdzą. Elanowcy podkreślają, że to nie oni zawiadomili o strzelaninie policję. Dlaczego prezentują taką postawę? Bo tak każą im zasady grupy, której są członkami. Oni grypsują, więc nie szukają pomocy policji. Konflikty rozwiązują na własną rękę, a współpracujących z organami ścigania nazywają konfidentami.
„Nieskrzywdzeni pokrzywdzeni” mogą mówić, co uznają za stosowne. Zdecydowana większość ludzi pod ostrzałem czuje się zagrożona. Dlatego oskarżeni w tym procesie odpowiadają nie tylko za usiłowanie zabójstwa, ale i narażenie życia i zdrowia ludzi z okolicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?