<!** Image 2 align=none alt="Image 217580" >
Rozmowa z ANNĄ WITKOWSKĄ, podróżniczką, która wspólnie z dwiema przyjaciółkami w zeszłym roku w ciągu sześciu miesięcy zwiedziła trzy kontynenty.
Jak zaczęła się ta przygoda z podróżami?
Miałyśmy po 16 lat, byłyśmy w liceum i marzyłyśmy o samodzielnej podróży. Oczywiście, wtedy nie myślałyśmy jeszcze, że wybierzemy się w podróż dookoła świata. Naszym pierwszym celem był Kołobrzeg. To tam spędziłyśmy pierwsze wakacje we trzy. Tam dostałyśmy pierwsze prace i samodzielnie utrzymałyśmy się przez prawie całe wakacje. Sądzę, że od tego momentu poczułyśmy taką jakąś wolność, to, że w drodze po prostu czujemy się dobrze.
<!** reklama>
Czy decyzja o sześciomiesięcznej wyprawie była trudna?
Zaczęło się bardzo niewinnie. Jedna z nas, Ola, pewnego dnia trzymając globus powiedziała do mnie: „Jedźmy dookoła świata! Teraz jest na to najlepszy moment”. I stało się. Podchwyciłam pomysł natychmiast, zaraz też zadzwoniłyśmy do Marty. Niecałe dwa lata od tego momentu wyruszyłyśmy w świat. Dlaczego tak późno? Dwa lata zabrało nam planowanie, zbieranie pieniędzy, załatwienie urlopów dziekańskich, itd.
Pół roku poza domem. Jak sobie radziłyście?
Czasami było lepiej, czasami gorzej, jak to w życiu. Ale zdecydowanie możemy powiedzieć, że każdy dzień nas czegoś nauczył, każdy dzień pamiętamy, każdy dzień był inny - widziałyśmy nowe miejsca, spotykałyśmy nowych ludzi, próbowałyśmy rozmaitych potraw. Co do noclegów, to także było różnie. Nigdy nic nie rezerwowałyśmy ich z wyprzedzeniem, gdyż często modyfikowałyśmy ustaloną wcześniej trasę. Spałyśmy w hostelach, guesthousach albo u ludzi poznanych w drodze, w pociągach, autobusach... Często decydowałyśmy się na podróżowanie nocą - nauczyłyśmy się zasypiać w najduszniejszych i najgwarniejszych miejscach, takich jak autobus, pociąg, prom... Z wyżywieniem nie miałyśmy żadnych problemów, bo jemy dosłownie wszystko i uwielbiamy próbować nowe potrawy.
Odwiedziłyście trzy kontynenty: Amerykę Południową, Azję oraz Australię. Który z nich zauroczył Was najbardziej?
Każdy kontynent, każdy kraj ma w sobie coś niesamowitego, jest po prostu inny. Jednak numer jeden dla nas jest Ameryka Południowa. Natura, ludzie, kultura - po prostu tam najbardziej się odnalazłyśmy. Najpiękniejsze, biorąc pod uwagę ludzi i przyrodę, były dla nas Ekwador i Indonezja.
Czy podczas tych sześciu miesięcy zdarzyły się jakieś trudne momenty?
W podróży jest tak, jak w codziennym życiu - bywają wzloty i upadki. Najgorsze chwile to te, kiedy chorowałyśmy. Tak się stało w Australii, wszystkie trzy po kolei zażywałyśmy antybiotyki i bywały momenty, gdy przez chorobę musiałyśmy zatrzymać się gdzieś dzień czy dwa dłużej. Chorując w podróży, szczególnie tak intensywnej, jest bardzo ciężko - nie można zmienić radykalnie trasy czy pozostać gdzieś na przykład na dwa tygodnie. Dlatego mimo gorączki i osłabienia trzeba było brać „dom” na plecy i ruszać dalej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?