Najważniejszą z nich jest liczba dzieci, które ostatecznie zasiądą w szkolnych ławach. W Toruniu już teraz wiemy, że będzie ich co o najmniej setkę mniej niż pierwotnie zakładano.
Sporą komplikacją będzie też ustalona przez resort edukacji liczebność klas. Ta nie może być większa niż 25 dzieci. Co więc zrobi dyrektor, kiedy do jego szkoły zgłosi się np. 79 chętnych z obwodu, których bezwarunkowo musi przyjąć? To za dużo na trzy klasy (ponad 26 osób w jednej) i trochę mało na cztery (niecałe 20 osób w oddziale). Jak sobie z tym poradzi gmina, nie wiadomo.
Znaków zapytania jest jednak więcej.
Chociażby o codzienną organizację pracy szkół. Skoro dzieci będzie znacznie więcej niż obecnie, to jak się one pomieszczą w przepełnionych już w tej chwili świetlicach? Czy szkolne kuchnie i stołówki dadzą radę przygotować i wydać dużo więcej posiłków? Jak poradzą sobie szkolne biblioteki, które od dawna narzekają na luki w księgozbiorach i kolejki po lektury? Co z placami zabaw dla najmłodszych, których w Toruniu wciąż nie mają wszystkie podstawówki? I jeszcze jedno - ze sporym prawdopodobieństwem można założyć, że w niektórych szkołach wróci nauka na zmiany. To nieuniknione przy dużej liczbie dzieci i ograniczonej ilości sal.
Trochę nie dziwię się rodzicom, którzy starają się o odroczenie obowiązku szkolnego. Rolę królików doświadczalnych pozostawiają innym, nie własnym dzieciom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?