MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z okazji jubileuszu nagroda do zwrotu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Około dziesięciu dyrektorów szpitali i przychodni, podległych marszałkowi województwa, wypłaciło sobie nagrody jubileuszowe. Piotr Całbecki powiedział twardo: oddajcie pieniądze!, ale, na razie, zwróciło je niewielu.

Około dziesięciu dyrektorów szpitali i przychodni, podległych marszałkowi województwa, wypłaciło sobie nagrody jubileuszowe. Piotr Całbecki powiedział twardo: oddajcie pieniądze!, ale, na razie, zwróciło je niewielu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 185833" sub="- Ponieważ pan marszałek odmawiał mi prawa do tej nagrody, zwróciłem się do sądu - mówi Waldemar Szczepański, dyrektor szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Fot. Archiwum">

- Kilku - zeznał 31 stycznia w toruńskim Sądzie Pracy sekretarz województwa Marek Smoczyk. Nie ujawnił, kto. Cała afera zresztą nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie procesy sądowe, do których w sprawie jubileuszówek doszło.

Problem dotyczy grubych tysięcy złotych, bo dyrektorzy wypłacili sobie średnio po 20 tysięcy zł brutto. Zrobili to wbrew opinii Urzędu Marszałkowskiego, który stoi na stanowisku, że zabrania tego szefom SP ZOZ-ów ustawa kominowa.

Za Achramowicza można było...

Na czym opierali się dyrektorzy, przelewając sobie tysiące na konta? Na Ustawie o zakładach opieki zdrowotnej lub Ustawie o działalności leczniczej, która w ub.r. zastąpiła tę pierwszą. Obie dają prawo pracownikom SP ZOZ-ów do jubileuszówek w wysokości 75 proc. pensji po 20 latach pracy, 100 proc. po 25 latach i tak dalej, aż do 300 proc. po 40 latach.

<!** reklama>Zdaniem marszałka, ustawa kominowa jest nadrzędna wobec wymienionych aktów prawnych. Nie wzięli sobie jednak tego do serca Bronisław Dzięgielewski, szef szpitala we Włocławku, Waldemar Szczepański, dyrektor szpitala psychiatrycznego w Świeciu, Ewa Skonieczna, dziś już eksdyrektorka Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego, Barbara Zegarska, kierująca Wojewódzką Poradnią Dermatologiczną w Bydgoszczy, i inni. Wśród nich, m.in. szefowie włocławskiego i bydgoskiego pogotowia ratunkowego oraz bydgoskich: szpitala dziecięcego, przychodni gruźlicy i chorób płuc, przychodni zdrowia psychiatrycznego i szpitala obserwacyjno-zakaźnego.

- Za marszałka Waldemara Achramowicza takich cyrków nie było - wspominają niektórzy dyrektorzy. - Upłynęło, dajmy na to, 25 lat, człowiek pytał marszałka, czy można. Dostawał odpowiedź, że można i nagroda była wypłacana.

<!** Image 4 align=none alt="Image 185833" sub="Ewa Skonieczna jako jedyna za pobranie jubileuszówki została dyscyplinarnie zwolniona z pracy Fot. Archiwum">Tymczasem w ostatnich latach na pytanie: „Czy można?”, marszałek odpowiadał: „Nie”. Jednak w sposób, który dyrektorom zostawiał pole manewru. Świadczy o tym niejednoznacznie sformułowane pismo, jakie Marek Smoczyk w 2010 roku rozesłał potencjalnym jubilatom. Informuje w nim, że Zarząd Województwa jest przeciw, ale pod koniec pisze, iż zająć się tym powinni radcy prawni poszczególnych jednostek. Niektórzy dyrektorzy wyszli z założenia, że wystarczy zatem pozytywna opinia zakładowego radcy i jubiluszowkę można wziąć.

Z wyrokami w rękach

Dwaj szefowie, Bronisław Dzięgielewski i Waldemar Szczepański, są w szczególnej sytuacji. Oni pieniądze wypłacili sobie dopiero po tym, jak trzymali w rękach prawomocne, pozytywne decyzje sądów.

- Ponieważ pan marszałek odmawiał mi prawa do takiej nagrody, zwróciłem się do sądu w Świeciu - wyjaśnia Szczepański. Rocznie zarabia powyżej 150 tysięcy zł brutto (dane z oświadczenia majątkowego za 2010 r.). Dzięgielewski - powyżej 140 tysięcy. Ich jubileuszówki wyniosły ok. 20 tys. zł.

<!** Image 5 align=none alt="Image 185833" sub="Bronisław Dzięgielewski swoje racje udowadnia w sądzie Fot. Archiwum">Obecnie jednak obaj panowie nie mogą być już pewni swego. Marszałek podważa sądowe orzeczenia. Powód? Jako pracodawca dyrektorów nic nie wiedział o toczących się postępowaniach. Dlatego złożył skargi i procesy ruszyły od nowa. Dziś na przykład we Włocławku odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie Dzięgielewskiego. Koronny argument marszałka: dyrektorzy lecznic nie mieli prawa występować z powództwem przeciwko własnym lecznicom, udzielając pełnomocnictw do reprezentowania siebie, jako szefów, radcom prawnym.

Ona zapłaciła słono

21,6 tysiąca zł brutto - taką nagrody wypłaciła sobie Ewa Skonieczna w maju ubiegłego roku. Jako jedyna z dyrektorów została za to przez Piotra Całbeckiego zwolniona dyscyplinarnie z pracy. Obecnie walczy w sądzie o przywrócenie do pracy lub o pieniądze, które zrekompensują jej trzy lata bez zatrudnienia (tyle zostało jej do emerytury).

Zorientowani wiedzą, że dyscyplinarka byłej dyrektorki WOLP ma jednak drugie dno. Skonieczna podpadła pracodawcy latem zeszłego roku. Wówczas to pracownicy WOLP głośno protestowali przeciwko marszałkowskiemu planowi włączenia ich do struktury Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na toruńskich Bielanach. Ba, w protest włączyli się nawet pacjenci ośrodka i problem stał się naprawdę gorący.

<!** Image 6 align=none alt="Image 185833" sub="Barbara Zegarska jubileuszówki nie oddała Fot. Archiwum">22 sierpnia marszałek próbował odwołać Skonieczną z funkcji. Rzekomego łamania przez dyrektorkę praw pacjentów nie potwierdziła kontrola z Biura Rzecznika Praw Pacjentów, a mobbingowania podwładnych - sami pracownicy. 24 sierpnia w WOLP zjawili się kontrolerzy Urzędu Marszałkowskiego, by, jak zeznali przed sądem, pogłębić kontrolę z 20 lipca. Wynik? Odkrycie, że pani dyrektor wypłaciła sobie jubileuszówkę. Dzień później Skonieczna dostała dyscyplinarkę.

Zachęcona przykładami innych

W toku procesu wyszło na jaw, że Ewa Skonieczna już w 2008 roku myślała o jubileuszówce. Ponieważ jednak ze strony Urzędu Marszałkowskiego nie było przyzwolenia, wstrzymała się. W październiku 2010 roku wystąpiła w sprawie nagrody do sądu pracy.

- Zrobiłam to zachęcona przykładami dyrektorów z Włocławka i Świecia. To sekretarz Marek Smoczyk powiedział mi, że niektórzy dyrektorzy wygrywają takie sprawy i podał ich nazwiska - zeznawała niedawno eksdyrektorka.

Toruński sąd jednak, w przeciwieństwie do włocławskiego i świeckiego, o całej sprawie postanowił powiadomić marszałka województwa, uznając, że to on, jako zatrudniający dyrektora lecznicy, miałby prawo uznać powództwo. A nie - jak chciała Skonieczna - radca prawny WOLP lub jej zastępca, dr Mieczysław Janiszewski. Gdy sprawy przybrały taki obrót, powódka w listopadzie wycofała pozew. Nie przeszkodziło jej to jednak, jak wspomnieliśmy wyżej, wypłacić sobie nagrody po kilku miesiącach.

Ciężko oddać pieniądze

Barbara Zegarska, dyrektor Wojewódzkiej Przychodni Dermatologicznej w Bydgoszczy, trzykrotnie podkreśla: „Nie powiem złego słowa o panu marszałku”. Ale nagrodę jubileuszową też sobie wypłaciła.

- Czy rozważała pani dyrektor zwrot pieniędzy? - pytamy.

- To są sprawy sporne. Od tego są prawnicy, żeby je rozstrzygnąć - odpowiada Zegarska nieco „na okrętkę”.

- Ale stanowisko prawników Urzędu Marszałkowskiego jest jasne: wypłata tych nagród jest niezgodna z prawem - zauważamy.

- Sprawa jest w toku. Czekam na decyzję prawną obu stron - mówi pani dyrektor.

Ile konkretnie zainkasowała Barabara Zegarska? Nie zdradza. Przekonuje, że to sprawa między nią a marszałkiem województwa. Z ostatniego złożonego przez nią oświadczenia majątkowego, za 2010 rok, wynika, że rocznie zarabia 190 tys. zł. Inni dyrektorzy też nie mają krzywdy. Rekordzista Waldemar Halota (szpital obserwacyjno-zakaźny w Bydgoszczy) rocznie inkasuje ponad 500 tys. zł wynagrodzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska