Zaprogramowani przez Rosjan

Z JAKUBEM GIMIŃSKIM, toruńskim hokeistą powołanym do kadry narodowej na mistrzostwa świata Dywizji IA dwudziestolatków, które już w niedzielę rozpoczną się w Sanoku, rozmawia Dariusz Łopatka.
<!** reklama>
Można powiedzieć, że jesteś już „weteranem” jeśli chodzi o występy w młodzieżowych turniejach rangi mistrzostw świata.
Chyba tak, gdyż zbliżające się mistrzostwa w Sanoku, będą dla mnie szóstym takim turniejem w karierze (dotąd Jakub Gimiński trzykrotnie występował w MŚ U18 i dwa razy w MŚ U20 - przyp. red.).

Zatem powołanie Ciebie do kadry narodowej to żadna niespodzianka?
Tak, choć wiadomo, że nigdy nie można być pewnym swojego miejsca, bo czasami z formą jest różnie. Będę jednak chciał wykorzystać doświadczenie nabyte w poprzednich latach i zrobię ze swojej strony wszystko, aby wynik naszej drużyny był jak najlepszy.

Który z poprzednich turniejów wspominasz najlepiej?
Na pewno zeszłoroczny turniej z Doniecka. Były to najlepsze mistrzostwa w wykonaniu naszej reprezentacji. Wygraliśmy te zawody i uzyskaliśmy awans do wyższej Dywizji, choć przed mistrzostwami się tego nie spodziewaliśmy. Wierzę, że najlepszym turniejem będzie jednak ten, który jest przed nami. Ze względu na rywali będą to chyba najciekawsze mistrzostwa.

Przygotowania do wspomnianego turnieju w Doniecku, różnią się czymś od przygotowań do zbliżających się mistrzostw w Sanoku?
Dużej różnicy raczej nie ma. Uważam jednak, że w tym roku mamy trochę lepszych sparingpartnerów, bo Rosjanie i Białorusini to naprawdę bardzo dobre drużyny. Treningi nie różnią się natomiast od tych sprzed dwunastu miesięcy.

Teraz w sztabie szkoleniowym, obok trenera Andrieja Parfionowa, jest Igor Zacharkin, czyli selekcjoner kadry narodowej seniorów. Jaka jest jego rola?
Jest konsultantem. Nie trenuje nas. Pomaga trenerowi Parfionowowi, podpowiada i wskazuje, gdzie mamy jeszcze braki. Z nami nie ma jednak dużego kontaktu, raczej ze sztabem szkoleniowym.

Jakie cele postawiono przed Wami przed turniejem w Sanoku?
Na każde mistrzostwa jedzie się z jednym celem - walką o awans do wyższej Dywizji. Wiemy, że w tym roku nie będzie to łatwe, ale zrobimy wszystko, aby nam się to udało. W Sanoku nie będziemy walczyć więc o utrzymanie się, a o awans do światowej Elity.

Zmiana w Waszym nastawieniu jest widoczna. Z jednej strony nie jesteście faworytami mistrzostw, ale z drugiej zapowiadacie grę o najwyższe cele. Rosyjscy szkoleniowcy programują w Was mentalność zwycięzców?
Podczas jednej z rozmów z trenerami usłyszeliśmy, że obecnie mniej zależy od naszego przygotowania fizycznego, bo pod tym względem nie odstajemy od rywali, a właśnie największe znaczenie ma nastawienie mentalne. Staramy się więc podtrzymywać przekonanie, że w Sanoku nie zagramy o utrzymanie, a o awans do Elity. Pod tym względem dużo właśnie dają nam rosyjscy szkoleniowcy i to oni budują w nas tą mentalność zwycięzców.

Skoro będziecie walczyć o awans do Elity, to kto będzie Waszym najtrudniejszym rywalem?
Zdecydowanie Łotysze. Ta drużyna spadła w zeszłym roku z Elity i pewnie będzie chciała tam szybko powrócić. Ma chyba najmocniejszą zespół, choć trzeba przyznać, że każda z ekip, która przyjedzie do Sanoka, będzie mocna.

Rywali macie już rozpracowanych?
Nie, jeszcze nie oglądaliśmy żadnych filmów z meczów naszych rywali, ale podczas odpraw dowiedzieliśmy się, jak mamy grać. Spodziewamy się, że będzie to zupełnie inny hokej, niż nawet ten z mistrzostw sprzed roku. Gra będzie zapewne dużo szybsza, czasu na podjęcie decyzji będzie też znacznie mniej. Przygotowujemy się więc na grę prostego, ale i bardzo szybkiego hokeja.

Czy fakt, że zagracie w Polsce ma jakieś znaczenie?
Jasne, że tak. Po pierwsze będziemy w Sanoku dużo wcześniej, niż inne drużyny. Plusem jest oczywiście nasza publiczność, która mam nadzieję, będzie wspierać nas z trybun.